Witajcie serdecznie! Historia, którą chcę Wam opowiedzieć jest dość nietypowa.... a może właśnie całkiem na odwrót?

Zaczyna się w 1991 roku, kiedy to mój ojciec zakupił nowego bordowego Forda Escorta 1.4 CL MK5. W tamtych czasach gdy na drogach królowały maluchy, polonezy i duże fiaty, Escort robił duże wrażenie. Nie nacieszył się nim niestety zbyt długo, bo już na początku 1993 roku musiał go sprzedać z powodu zakupu mieszkania, czego zawsze bardzo żałował. Miałem wtedy 10 lat, i pamiętam wszystkie wyjazdy wakacyjne, niedzielne wycieczki, w których dzielnie nam towarzyszył Ford 

Teraz po prawie 30 latach postanowiłem zrobić Tacie prezent z okazji Dnia Ojca a także jako podziękowanie dla Taty-lekarza, który na codzień z całych sił pomaga nieuleczalnie chorym pacjentom, i zakupić taki właśnie samochód, doprowadzić go do stanu bliskiemu fabrycznemu i wręczyć jako niespodziankę. I zaczęły się kłopoty.. Ciężko było znaleźć odpowiedni egzemplarz, gdyż coraz mniej takowych się pojawia w ogłoszeniach, a jak już się jakiś znajdzie to jest albo zgnity w całości, albo sklejony z dwóch.. Dwa tygodnie temu jednak się udało. W pewnej podbełchatowskiej wiosce, w stodole znalazłem odpowiedni egzemplarz. Kolor identyczny, wyposażenie praktycznie też. Od ponad 20 lat w jednych rękach przeuroczego starszego pana (rocznik 1936) i jego przemiłej małżonki.

Po krótkich oględzinach uznałem, że stanie się on dobrą bazą do mojego projektu, zapakowałem na lawetę i przywiozłem do domu.

I tak się zaczyna na nowo przygoda z Fordem Escortem  

Pomimo iż samochód może wydawać się w dość dobrym stanie, to jednak wymaga multum pracy i kosztów - począwszy od remontu blacharskiego podłogi, elementów nośnych, aż na poszukiwaniu nowych oryginalnych części do tego modelu - które są praktycznie nieosiągalne w Polsce, wiele z nich można znaleźć w UK, jednakże ceny są z kosmosu. Chciałbym bardzo uratować ten sympatyczny samochodzik będący częścią mojej historii.

Pozdrawiam wszystkich! Maciek