Cejlon na patyku
Zakończono
Kampania wzbudziła
33 reakcji
Wstęp
Cześć!
Nigdy nie ma się drugiej okazji, żeby zrobić pierwsze wrażenie - mawiał Andrzej Sapkowski i trzeba mu przyznać... ma rację!
Jestem młodym człowiekiem, którego od wielu lat pasją są podróże. Oszczędzam na wszystkim - do pracy jeżdżę rowerem, zaszywam dziury w skarpetach, smartfona naprawiam sam, piję wodę z kranu. Tylko po to aby odłożyć jak najwięcej i raz do roku wyjechać tam, gdzie wujek Google ma problem z dotarciem.
Największą barierą w podróżowaniu są pieniądze - niby się da bez nich podróżować, ale jakoś z nimi jest tak po prostu lepiej :)
Wojciech Cejrowski powiadał: jeśli nie masz pieniędzy, sprzedaj lodówkę. Ja lodówki nie sprzedałem, za to pozbyłem się swojego samochodu... i udało się!
Projekt dotyczy napisania książki - trochę innej niż wszystkie. Pragnę wszystkim pokazać, że można pojechać, że można zobaczyć i wcale nie trzeba posiadać grubaśnego portfela jak Rockefeller!
Jak to zrobić? Od czego zacząć? Na czym zaoszczędzić? O to w tym wszystkim chodzi.
Pozwólcie, że poprowadzę Was za rękę.
Opis projektu
Wyprawa na Cejlon trwała niespełna trzy tygodnie. Razem z Olą zwiedziliśmy większą część wyspy za pomocą najpopularniejszego i najtańszego transportu, jakim jest autobus. Był to magiczny czas, lekcja wyrozumiałości, cierpliwości i samozaparcia.
Zdarzały się też chwile frustracji i zwątpienia.
(w szczególności, gdy podczas wielogodzinnej podróży autobusem siedzisz pod głośnikiem, z którego na pełny regulator śpiewa lankijski Krzysztof Krawczyk ;-))
Wyjazd czegoś nas nauczył. Przywieźliśmy ze sobą wiele wspomnień i bagaż doświadczeń. I chcę się tymi doświadczeniami podzielić.
O co kaman właściwie?
Moim celem jest napisanie książki, która pomoże początkującym podróżnikom przełamanie pierwszego strachu związanego z podróżą. Wielu z nas nie ma doświadczenia jak się przygotować, co ze sobą zabrać, o co zadbać i co zobaczyć.
Nie będzie to typowy przewodnik, w którym znajdziemy sporo nieprawdziwych i oderwanych od rzeczywistości informacji. Będzie to książka podróżnicza w której opisuję swoją przygodę, jednocześnie udzielając niezbędnych wskazówek i wyjaśnień. Nie koloryzuje, nie przechwalam - ukażę świat takim jak jest, dołączając na stronnice książki uchwycone przeze mnie zdjęcia.
Chcę stworzyć prawdziwe i rzetelne kompendium dla każdego! Przy okazji z krztą dobrego humoru.
Co, gdzie, jak? - no problem człowieku!
Google maps? - a po co Ci?! (no dobra, weź lepiej ;-))
Aktualnie mam już zapisanych niemal setkę stron z podróży. Ta ilość z dnia na dzień rośnie. W głowie buzują mi pomysły. Palce zaczynają drętwieć, a plecy wołają o pomstę do nieba. Ja się jednak nie poddaję!
****
/fragment książki/
Jeżeli nie planujesz zabrać na wyjazd całej świty służących, opiekunek i kucharzy, to podstawowym pytaniem, na które powinieneś sobie odpowiedzieć jest: ile tak naprawdę możesz dźwigać na plecach bez obawy, że następne pół roku po urlopie spędzisz jęcząc i stękając z powodu urazu kręgosłupa.
Czy faktycznie potrzebujesz lokówki, suszarki, laptopa i ekspresu do kawy? Ano, jeżeli potrzebujesz, bierz, nikt ci tego przecież nie zabroni. Trzeba będzie to tylko wszędzie ze sobą targać.
Choć regularnie ćwiczę na siłowni i dużo biegam, wizja dźwigania dwudziestu kilogramów bagażu nie napawała mnie optymizmem, zwłaszcza że naszym głównym środkiem transportu na Sri Lance miały być autobusy. W trakcie pisania tych słów, przed oczami ukazał mi się Son Goku oraz Kuririn, odbywający morderczy trening u Boskiego Mistrza, polegający między innymi na dźwiganiu na plecach żółwich skorup, ważących więcej niż oni sami z osobna. Na samą myśl o tym po ciele przebiegły mi dreszcze, a z czoła spłynęła kropelka potu. Odpędziłem jednak te złe myśli, postanawiając tym samym ograniczyć swój bagaż do niezbędnego minimum. Pamiętajcie: zawsze są jeszcze sklepy. A gdyby był problem z kupnem, to... pal licho, jakoś wytrzymam.
***
Koniec końców udało nam się znaleźć odpowiedni dworzec, a w konsekwencji i autobus. I to tylko dzięki mojej uporczywości (Ola już dała za wygraną i chciała podjechać na dworzec tuk tukiem), bo konduktorzy, których pytałem o Pinawallę, także nie potrafili wskazać nam drogi. Za ósmym razem dopiero trafiliśmy na mężczyznę, który poprowadził nas niemal za rączkę aż do samego autobusu. Wsiadając do niego, nie do końca byłem jednak przekonany. Na dworcu stało tak wiele autobusów (w dodatku wszystkie w tym samym kolorze), że nawet lokalny mieszkaniec mógł się z łatwością pomylić. Oznaczenia znajdujące się na ich przodach nic mi nie mówiły. Do tego byłem mocno rozkojarzony przez panujący dookoła hałas nieustannie trąbiących pojazdów. Widząc stojącego w środku konduktora, spytałem jeszcze raz:
- Pinawalla? Słonie? – pytałem wskazując mu dla pewności zdjęcie słonia na telefonie komórkowym.
- Yhy.
- Powiesz nam kiedy wysiąść?
- Yhy.
- Pinawalla? Jesteś pewien? Nie zapomnisz? – dopytałem dla pewności.
- Yhy – odparł kiwając głową konduktor po czym poszedł na tył autobusu.
Potulnie usiedliśmy na swoje miejsca. Silnik autobusu głośno zaklekotał, w głośnikach zabrzmiała głośna muzyka i ruszyliśmy z miejsca.
Cel projektu
Veni, Vidi, Vici!
Celem jest stworzenie książki od zera:
- tekst,
- grafika,
- edycja, (niech ktoś poprawi moje błendy!)
- składanie książki (co to właściwie znaczy? ;-)),
- stworzenie strony strony internetowej promującej moje dzieło.
No właśnie, jak widzicie, nie znam się na tym za bardzo - ale mam plan i chęci do działania! I chcę to wszystko zrobić sam.
Wiem, że wydawnictwa narzucają pewien schemat publikowania, wiem, że jeżeli chcesz się wybić musisz się podporządkować. Ale ja wiem, że to musi być zrobione - PO MOJEMU.
Planuję na początek puścić do druku 200 książek, które m.in roześlę do Was i do bibliotek.
A co jeżeli uzbieramy więcej niż 100% sumy? Będzie na pewno więcej książek :-)
Potem planuje kolejne podróże i kolejną książkę - uda się!
Nagrody
Karmo wracaj! I'll be back!
Nie znam się na nagrodach, w życiu wygrałem tylko 10 zł w chipsach Chio jeszcze jak byłem małym dzieckiem, ale oto co serwuje dla wpłacających:
10 zł lub więcej: wyślę do Ciebie maila z podziękowaniami i zdjęciem z podróży ;-)
25 zł lub więcej: zadzwonię do Ciebie i powiem Ci co mnie dzisiaj dobrego spotkało ;-)
50 zł lub więcej: imienne dzięki w książce, która powstanie!
85 zł lub więcej: egzemplarz książki z moim autografem (wiem wiem, jestem chojny!) wraz z imiennym dzięki w książce!
150 zł lub więcej: egzemplarz książki z moim autografem (wiem wiem, jestem hojny!) wraz z imiennym dzięki w książce! Do tego dostaniesz pocztówkę z podróży z mojej następnej wyprawy! :)
300 zł lub więcej: powiadomię Cię o mojej kolejnej wyprawie, na którą będziesz mógł się wybrać razem ze mną. No i książkę też dostaniesz ;-)
3000 zł lub więcej: spotkamy się, porozmawiamy o podróżach i przy okazji wręczę Ci mój osobisty dziennik w którym notowałem zapiski ze Sri Lanki (proszę tylko, nie zwracaj uwagi na moje gryzmoły!)
O autorze / Zespół
A oto jestem :)
Mam na imię Olgierd - jestem świeżo upieczonym prawnikiem, biegaczem, miłośnikiem książek, swojej narzeczonej i dobrej czekolady. Jak (nie)każdy wie, życie przyszłego aplikanta nie należy do najłatwiejszych. Ogrom nauki, nawał pracy, mało czasu - to wszystko powoduje, że po prostu nie sposób wygospodarować czas na to co najważniejsze.
Na pisanie.
Rodzice gonią, mówią:
- Synu, idź do dodatkowej roboty. Zarób na egzamin wstępny na aplikacje.
A ja się pytam.
- Co z moją książką? Chce ją napisać jeszcze w tym roku!
Mam 28 lat i czuję, że to dopiero początek mojej podróży z pisaniem. W skarbonce pieniędzy na dnie, ale ja już planuje kolejną wyprawę. I kolejną książkę.
Ryzyko
Książka powstanie, to jest bardziej pewne niż kolejna wypłata z funduszu 500+ ;-)
Spowolnić mnie może tylko nauka, która w tym momencie jest równie ważna jak powstanie tej książki.
Jeżeli do tego dojdzie, dołożę wszelkich starań, abyście dostali to, na co równie jak ja czekacie!
Porzucić pasji się nie da, a jeżeli oddaje się w nią całe serce, to nawet najgorszy koszmar nie jest w stanie Cię powstrzymać - moje słowa :D
wsparli tylko ten projekt
wsparli więcej projektów
Tomasz Kołacz
Marcin Lemański
Wspieracz Anonim
Grzegorz Wittchen
Pokaż wszystkich.
Interludium
Jan Niezbędny
Obudź się, działaj!
Szklana Pułapka
Zakup wymaga podania adresu dostarczenia
A to tak można?
Zakup wymaga podania adresu dostarczenia
Para buch! Koła w ruch!
No i książkę też dostaniesz - razem ze stosownym podziękowaniem :-)
Zakup wymaga podania adresu dostarczenia
Finish him!
Przewidywana dostawa: marzec 2018
Zakup wymaga podania adresu dostarczenia