W MENU:

1. WSPIERAJ NA ZDROWIE PROJEKT CHORYCH

2. WSPÓLNIE POMNÓŻMY BOGACTWO KULTUROWE

3. CO PRZED NAMI

4. CO JUŻ MAMY

5. CHORE AUDIO

6. CHORE VIDEO

7. CO W ZAMIAN?

8. O CHORYCH

9. KONTAKT & INSTRUKCJA WSPARCIA

Wydajmy płytę CHORYCH! Zróbmy to razem: to będzie nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo! Otwórzmy oczy niedowiarkom, wspólnie uda nam się przenieść góry bez przenoszenia daty premiery. Liczymy na Was! Mamy co prawda już wypasione auta i super chaty, ale żeby nie popaść w nieznośną lekkość, nagraliśmy masę ciężkich hitów. Do pełni szczęścia brakuje nam wydania ich w Wasze ręce!

Wbrew zapowiedzom, nie skończyliśmy się na "Kill'em All". W naszych głowach powstały nowe chore dźwięki, które zapisaliśmy na taśmach prawdy i chcemy je upublicznić. Każdej taśmie nadalismy hitowy tytuł: 

"Bogu ducha winny diabeł"

"Wierny przez całą noc"

"Cienko nas widzę zza grubych krat"

"Naucz się grać na własnych łańcuchach"

"Jedzenie robi mnie w balona"

To tylko kilka z czternastu niekwestionowanych przebojów, które znajdą się na wspartym przez Was drugim, nieznośnie lekkim studyjnym albumie CHORYCH. 

Dajemy Wam możliwość współtworzenia tego wydawnictwa, chcąc by było naprawdę na bogato.

Do planowanej na 22. kwietnia premiery pozostało jeszcze trochę do zrobienia.

Projekt graficzny - nie tylko okładki, ale również dużej książeczki z ilustracjami
Piotra Depty, wyśmienitego młodego szczecińskiego grafika! 

Mix i mastering płyty - tutaj ucho i wyczucie smaku Marcina Szwajcera
z Groblic k. Wrocławia.

No i oczywiście tłoczenie, druk, konfekcja.

Sami widzicie że jest tego jeszcze sporo.

Nagrania w studio oraz postprodukcja, czyli najbardziej czasochłonna część projektu.

Przedpremierowo dwa nagrania znajdują się już na liście konkursowej Good Time Radio:

www.discoveredby.goodtimeradio.pl/?p=4&id=405

www.discoveredby.goodtimeradio.pl/?p=4&id=389

Można głosować.

W zależności od wybranego pakietu, otrzymacie:

- Pięknie wydaną płytę CD "Nieznośna Lekkość Hitów", którą dzięki Wam będziemy mogli wyprodukować nie pozbywając sie domów, samochodów i gitar

- CHORE wlepy - wzory z tytułami starymi i nowymi

- CHORE koszulki - wzory z tytułami starymi i nowymi 

- Zaproszenie na otwartą próbę CHORYCH

- Wyjście z CHORYMI na lody

- Wspólne gotowanie z CHORYMI

- Wspólna impreza z CHORYMI u Ciebie

- Kameralny godzinny koncert CHORYCH

Przyszliśmy na świat w Szczecinie w 2008 roku.

Drużynę tworzą:

Olek Różanek (śpiew)

Od urodzenia cierpi na zaledwie trzydziestoprocentową widoczność na lewe oko, więc przestańcie w końcu sapać że Was nie poznaje na ulicy. Za to z nadejściem trzynastej wiosny wyleczył zeza i ujrzał świat bez pryzmatu oraz plastra. Oczy mu radośnie zapląsały i to przez oczopląs otrzymał kilka lat później kategorię E na wojskowej komisji lekarskiej. Z podstawówki zostały mu dwie blizny po dziurach w głowie: pierwszą nabył tuż nad prawą skronią uderzeniem w żółtą skrzynię trafo (średnica otworu 8mm), drugą nabył po prawej stronie czoła huśtając się na bramie (średnica otworu 1cm2mm). Po drugiej stronie czoła pękł mu swego czasu krwiak, nabyty po uderzeniu butelką po wódce w drzewo i oberwaniu rykoszetem. Dlatego bardziej wierzy w obecność roślinności kauczukodajnej w Szczecinie niż w pełzające po Płoni kraby z Hongkongu. W wieku dwudziestu trzech lat został potrącony przez samochód, doznając dwudziestu trzech złamań w obrębie samej lewej stopy. Z powodu przewlekłego zapalenia zwanego gradówką, rozcinano mu na wylot górne oraz dolne powieki lewego i prawego oka. Niedługo później po raz pierwszy nabawił się czterech guzków śpiewaczych, które wyleczył trzymiesięcznym pustelnictwem. Powikłania wróciły pod postacią polipa, jednak nie na długo. Pęknięte żebro to zdobycz z Krakowa, gdzie po koncercie spadł ze sceny. Obecnie leczy staw skokowy prawej stopy i na poniedziałkowym koncercie prawdopodobnie będzie podparty. Jak bardzo zryty jest jego beret, niech poświadczą druzgocące wyniki psychologicznego testu kolorów, których testowany pozbył się pragnąc zostawić za sobą wszelkie potwierdzenia własnych obaw.

Bartek Orłowski (gitary, śpiew)

Pierwsze bezpośrednie spotkanie ze śmiercią wydarzyło się w roku 2004, kiedy to Bartłomiej doznał zatrucia tlenkiem węgla we własnej wannie. Klasyczny przypadek zgonów świeżych nabywców usługi kompleksowej wymiany okien w bloku. Noc spędzona w pyrzyckim szpitalu. Podano tlen na odtrucie. Wydarzenie to zapoczątkowało istotny zwrot w życiu Bartłomieja. Spotkanie z Aleksandrem i decyzja o powstaniu zespołu miały nastąpić cztery lata później. Od urodzenia cierpi na obturacyjny bezdech senny. Zasypianie w trakcie imprezy, podczas nagłaśniania koncertu, podczas porodu na worku sako, czy w loży knajpianej o godzinie 23:00 ma w standardzie. Doraźnie radzi sobie z tą przypadłością, zasypiając (wbrew sobie) na brzuchu. W 2008 roku przeżył mocne spotkanie z klifem w Trzęsaczu, próbując łapać noszenia na paralotni. W efekcie, oprócz stłuczenia żeber, zdjęcie rentgenowskie nie wykazało żadnych poważniejszych obrażeń. W tym samym roku, podczas próby brawurowego lądowania z bliżej nieokreśloną akrobacją, nakrywające go nogi spowodowały przemieszczenie wyrostka mieczykowatego (Processus xiphoideus). W roku 2010 podczas przaśnej imprezy plenerowej w mieście Lipiany, wycinając klasyczne hołubce pod sceną, doznał kontuzji stawu skokowego, pakując tym samym nogę w gips na trzy tygodnie. Do roku 2012 okaz zdrowia. Do momentu, w którym ostry nóż kuchenny, który nie chciał się należycie wbić w deskę do krojenia, spowodował głęboką ranę ciętą małego palca prawej ręki. Skutkiem wypadku było przecięte ścięgno zginacza (Tendo flexor, czy jakoś tam). Efektem zdarzenia był tygodniowy pobyt w szpitalu, odwołane koncerty, miesiąc na L4, oraz zdobyta umiejętność przewijania pieluchy tylko lewą ręką.

Maciek Cybulski (klawisze, śpiew)

Oddział dziecięcy odwiedził pierwszy raz w wieku sześciu lat (zapalenie płuc), a wrócił tam po latach w roli organizatora wigilijnego koncertu dla dzieci. Kolejnym powikłaniem zakończyła się w wieku trzynastu lat przejażdżka konno po wsi, kiedy to pierwsza miłość (dziewczyna) nagle i nie wiedzieć czemu wystraszyła konia, z którego Maciek na tyle niefortunnie spadł, że złamał sobie przedramię. Ku niezadowoleniu nauczycielki od fortepianu, przez cały okres edukacji w szkole podstawowej wybijał sobie palce, czynnie pasjonując się koszykówką i siatkówką. Nie szło mu w sporcie i nabawił się nerwicy, skutkiem czego w szesnastym roku życia zdiagnozowano mu blizny powrzodowe na dwunastnicy. Kość w dłoni złamał w wyniku uderzenia kolegi w biodro. W wyniku prac porządkowych w nowej firmie zupełnie innego kolegi rozciął blachą środkowy palec. Nie obyło się bez szycia, a ściąganie szwów przeprowadził osobiście. Kolejne przygody z palcami, które w liczbie dwa prawie stracił, miały miejsce podczas misji ratowania znaku drogowego na bani. Od pięciu lat uprawia osobisty trening u znakomitych terapeutów i nie miał od tego czasu żadnych problemów z palcami.

Jarek Izdepski (bas, okrzyki)

Jeszcze przed narodzeniem podjął próbę samobójczą. Zawiązał sobie pętlę wokół szyi korzystając z tego co miał pod ręką. Tym samym przechytrzył śmierć w myśl zasady "Nie umarł ten, kto się jeszcze nie narodził". Niestety zajście to miało duży wpływ na dalsze jego losy. Przez całą szkołę podstawową borykał się z infekcjami górnych dróg oddechowych, co w dalszym rozrachunku doprowadziło go do zachorowania na bronchit spastyczny, zwany również dychawicą oskrzelową. Był posiadaczem inhalatora z gwizdkiem, a jego nadpobudliwość była wynikiem przyjmowania ogromnych ilości efedryny, będącej jednym ze składników popularnego syropu na kaszel. Mówi się, że nadmiar tej substancji mógł doprowadzić do złamania obojczyka podczas zabawy w "Królu, królu daj wojaka". Ten wypadek wykluczył go z wszelakich zabaw na półtora miesiąca. Tyle samo czasu zajął mu powrót do zdrowia, gdy zapragnął spróbować swoich sił w akrobatyce. Wykonał jedno salto, złamał obojczyk (tym razem drugi) i już więcej się tak nie bawił. Okres szkoły średniej to wzmożone zażywanie izotretynoiny, dzięki której pozbył się trądziku i wypadła mu grzywka. Aktualnie ma powiększony prawy migdał i nie za bardzo wie co z tym zrobić. Najprawdopodobniej jest jedynym człowiekiem na świecie, który nie umrze, bo śmierć zawstydził już na wstępie.

Tomek Nawrocki (bębny, okrzyki)

Nieprzyjemności zaczęły się dość szybko, celiakia czyli choroba trzewna zmusiła do pierwszej dłuższej wizyty w szpitalu. W wieku trzech lat wystąpiło odwodnienie, co musiało skończyć się podaniem płynów. Niedługo po nawodnieniu nastąpił przełom w zachowaniu: pojawiła się nadpobudliwość psychoruchowa, co momentami było dość zabawne. Częściej nie. Na późniejszym etapie zdiagnozowano Zespół Gilles'a de la Tourette'a. Na szczęście oprócz przeróżnych medykamentów, w wieku sześciu lat ojciec podsunął bębny, co pozwoliło ograniczyć wszelkie mimowolne tiki ruchowe (jak i werbalne). Do tej pory jest to najsilniejsze dostępne lekarstwo na rynku farmaceutycznym i muzycznym. W wieku trzynastu lat wystąpiło ostre proste zapalenie wyrostka robaczkowego co zmusiło do jego operacyjnego usunięcia. Warto wspomnieć o tym, że właściwie każdy palec kończyn górnych był połamany lub wybity, co nie przeszkodziło w zagraniu koncertu, niejednokrotnie tuż po kontuzji. Ze świeższych dolegliwości można wymienić alergie (z uwagi na bardzo wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego nie można podać informacji na co, gdyż ktoś nieżyczliwy mógłby zaszkodzić Chorym pozbawiając ich perkusisty podając alergen). Nadpobudliwość powoduje, że często robi wiele rzeczy naraz i dziś przekonał się, że przez dzwoniący telefon nie da się wyjść spod prysznica na kafle nie używając ręcznika, bo stwierdzenie 'hamuj piętą' nabiera dosłownego znaczenia. Szkoda że w kontakcie z dość ostrym kątownikiem. Lekarze! Muzyka leczy. Zioła też.

CHORY FACEBOOK

CHORA WWW

CHORY YOUTUBE

CHORY MAIL, NAPISZ DO NAS!

JAK NAS WSPIERAĆ?