Petejotka - książka dla dzieci
Zakończono sukcesem
Kampania wzbudziła
36 reakcji
Wstęp
Petejotka to dziwna dziewczynka mieszkająca w dziwnym świecie. Pewnego dnia trafiła do naszego domu. Przez ten czas opowiedziała swoją historię, a ja starałem się ją spisać najładniej i najwierniej jak potrafię. Czy mi się udało? Ocenicie sami.
Opis projektu
Zaczęło się w ogóle od rysowania komiksów. Nic one tu nie mają do rzeczy, te komiksy, ale tak się zaczęło. Starsza córka, Hania, rysowała komiksy i prosiła, żeby jej czytać. Ja na to: "dziecko, ale przecież tu nie ma dymków, jak ja mam czytać?".
"Wymyśl" - ona na to. Łatwo powiedzieć, prawda? Rozumiecie więc, że chciałem, żeby te dymki pisała - dla własnej wygody. "Nie umiem tak dużo pisać" - ona na to. Jasne, nie umie. Tak mówią, a potem okazuje się, że potrafią doskonale.
Przypomniałem sobie wówczas, że przecież i ja, gówniakiem będą, rysowałem komiksy. Z dymkami. "No to pokaż". A pewnie, pokażę.
Grzebałem, grzebałem i wygrzebałem. Niedokończoną powieść fantasy sprzed trzydziestu lat. Kurz otrzepałem, kurde, nostalgia, aż się prawie łezka w oku zakręciła ale się nie przyznam bo wiadomo - chłopaki nie płaczą. Trzeba było przeczytać, oczywiście. Z zdziwieniem stwierdziłem wtedy, że to się broni zadziwiająco dobrze jak na pisaninę 11-latka.
Wówczas dostałem strzała. Boską pigułę z nieba. Jezu - pomyślałem - tyle człowiek rzeczy robił w dorosłym życiu, napracował się, zjadł, wypił (potem wiadomo) i co z tego? Co z tego zostało? Haruj, zapłać podatki, umrzyj jako kolejny nic nie znaczący korpo-numerek a tu z drugiej strony ja, jedenastoletni, który zrobił coś bardziej trwałego i sensownego niż ja dorosły. Stwierdziłem wtedy że nie ma bata - piszę Petejotkę.
Historia mieści się na około 100 stronach (już po składzie). Naturalnie, jest inspirowana rzeczami które lubię, czyli filmami Studia Ghibli (co, mam nadzieję, widać po okładce), Muminkami i Lovecraftem. Nie, nie bójcie się, bo mimo wszystko jest to książka dla dzieci. Mimo wszystko, nie uciekam w niej od trudnych tematów, a przynajmniej staram się tego nie robić. Wiem, że w dzisiejszych czasach wydawcy (i może też autorzy) przyzwyczaili nas do cukierkowych, sielankowych światów pozbawionych wszelkich problemów i trudnych emocji, a starość, choroba, śmierć i utrata nie istnieją. Nie znaczy to oczywiście, że trzeba o tym i tylko o tym pisać w książeczce dla dzieci - nie zrozumcie mnie źle. Jednakże, w dziwnym świecie istnieje całe spektrum, są rzeczy dobre i złe, piękne i straszne. Nacisk kładę na piękno i miłość (bo jakże można inaczej), ale piszę, jak jest, abyście nie byli zaskoczeni.
Przeprowadzone na dzieciach testy wypadły pomyślnie. Zauważono, że obiekty testowe przez czas pytanie pozostawały pobudzone, a gdy już ukończono czytanie, prosiły o następny rozdział. Spytane o obecność nadmiernych rozwlekłości, taniego moralizatorstwa czy niezrozumiałych ustępów, obiekty testowe energicznie pokręciły głowami na boki, co przeprowadzający badanie klasyfikuje jako kategoryczne zaprzeczenie. Natężenie przygód, zwrotów akcji i humoru również oceniono pozytywnie.
Muszę także nadmienić, że książka jest już praktycznie ukończona. Przygotowana do druku, zrobiony wydruk próbny, zrobiona ilustracja na okładkę a także prawidłowo przekonwertowana do formatu Kindla. Zostało mi jeszcze około 45% tekstu do korekty i redakcji, a także przygotowanie do druku samej okładki. To projekt praktycznie ukończony.
Tutaj wielkie podziękowania należą się mojej szwagierce, Indze Ostrowskiej, za przepisanie mojej bazgraniny z zeszytu do komputera. Wielkie, wielkie dzięki, Inga!
Cel projektu
Cel jest prosty. Chcę wydrukować książkę, aby moje dziewczynki miały fajny prezent na dzień dziecka. Druk kosztuje i nie opłaca się to dla dwóch sztuk, więc stąd pomysł na kampanię.
To jest skromy projekt. Jest książka i trzeba ją wydrukować. Sam przygotowuję ja do druku, sam zaprojektowałem okładkę a także przekonwertowałem do formatu ebooka. Jako, że wiele lat zajmowałem się tym zawodowo, jest to zrobione dobrze.
Tu nie chodzi o żadną kasę, biznesy, startapy i te klimaty. Skala też jest mała. Chcę to zrobić dla siebie i dla dziewczynek przede wszystkim, no a przy okazji podzielić się ze światem tym, co udało mi się stworzyć, bo naiwnie może, ale wierzę, że ma to jakąś wartość.
To taki trochę dla znajomych i przyjaciół projekt, ale jeśliś przechodniem przypadkowym, trafiłeś tutaj (trafiłaś) i rezonuje to z tobą, to jasne, bierz, zachęcam jak najbardziej.
Nagrody
Uch, nagrody. Tu również nie ma filozofii. Wspierający otrzymają książeczkę w formie papierowej i elektronicznej.
O autorze / Zespół
Mam na imię Sewer. Mam 41 lat, jestem ojcem dwóch wspaniałych córeczek i mężem jednej wspaniałej żony. Żyję i pracuję, jak każdy, a prócz tego do czegoś tam sobie dążę. Normalnie, bezczelnie dążę. W tym przypadku do wydrukowania książeczki dążę. Później będę dążyć do skończenia kolejnej części przygód Petejotki (bo jest, tak, ostatni rozdział został do napisania) i tak to jakoś leci - się żyje i się dąży, jak życie pozwala.
Ryzyko
Och, ryzyko. Tak, to straszne słowo. Ryzyko niestety istnieje. Może się okazać, że pewnego pięknego dnia padnę i więcej się nie podniosę. Zapewne rozumiecie, że w takim wypadku ciężko będzie mi, jak to się mówi, dowieźć. Cóż jeszcze. Wojna, tornado, krach na giełdzie, opóźnienia w druku, nieuczciwi kontrahenci. Takie rzeczy niestety się wydarzają. Żyję dość długo, i nawet kilku z nich sam doświadczyłem więc z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że ryzyko istnieje.
Z mojej strony jednakże wszystko jest dopięte na 90%. Została mi korekta drugiej połowy książeczki i przygotowanie całości do druku.
wsparli tylko ten projekt
wsparli więcej projektów
mateuszjonski
mariuszdeya
Piotr Pietrzak
djankowska
Wspieracz Anonim
bart_bd
aani
Maciek Gorywoda
jaroslaw.dwulit
Dylwia Nykiel
Tomasz Piekarski
Wspieracz Anonim
karol_seroka
dominik.hrehorowicz
Petejotka - ebook
Petejotka - wersja papierowa + ebook
Przewidywana dostawa: czerwiec 2024
Zakup wymaga podania adresu dostarczenia