Andaluzja - zapomniana kochanka Araba
Zakończono
Wstęp
Napisałam książkę. Hurra!!! Chwila opamiętania i... płomyk radości trochę przygasa. Nie ja pierwsza i z pewnością nie ostatnia jestem prozotwórczynią. Mam nadzieję, że owe dziełko jest trochę bliżej literatury niż cotygodniowa lista zakupów.
Chcę sfinansować wydanie projektu dzięki Państwu, dzięki ludziom, którzy uwierzą, że warto zalogować się na stronie wspieram.to, znaleźć mój projekt w dziale książki - "Andaluzja - zapomniana kochanka Araba" i wesprzeć finansowo jego realizację. Niestety nie mam daru błogosławienia tych co nie widzieli, a uwierzyli. W zamian za zaufanie obiecuję ciekawą lekturę. Ja sama przeczytałam komputeroskrypt setki razy, dokonałam tysięcy poprawek, ciągle coś dodając, odejmując, stylizując.
Po przeczytaniu książki nie będziecie mieć Państwo problemu z wyborem wakacyjnej destynacji. To będzie Andaluzja.
Opis projektu
Zatem do rzeczy:
- Przedstawiłam historię i teraźniejszość Hiszpanii z naciskiem na Andaluzję w formie z lekka ironicznie złośliwej, by dodać smaczku, pikanterii i ludzkiego oblicza postaciom historycznym, które bez wątpienia na to zasługują
- przedstawiłam fakty ubrane w ciuchy rządzonych i rządzących,
- zawarłam mnóstwo informacji kwalifikujących się na pierwsze strony tabloidów, gdyby w przeszłości takie publikacje istniały
- opisałam zabytki, które zapierają dech w piersiach, w sposób trochę inny niż w standardowych przewodnikach
- każdy opisany obiekt historyczny i przyrodniczy dotknęłam osobistymi oczami i nogami
- jako przerywniki opowiedziałam jak wygląda moja hiszpańska codzienność: wizyty u lekarza, w urzędach (prowadziłam działalność gospodarczą), zimy, lata, wiosny i jesienie, niekończące się fiesty i sjesty
- „wsparłam” się na co najmniej setce przeczytanych książek (bibliografia na końcu książki) historycznych, naukowych, beletrystycznych traktujących o Hiszpanii, a szczególnie Andaluzji na przestrzeni wieków. Nie musicie więc ich już Państwo czytać.Trochę miejsca poświęciłam kulturze i historii islamu, jako części tożsamości uświadomionej lub nie Andaluzyjczyków.
Do napisania opowieści skłonił mnie brak publikacji w języku polskim na temat południowej Hiszpanii. Mieszkając w Andaluzji zajmowałam się między innymi organizowaniem wycieczek fakultatywnych i opowiadaniem o miejscach wartych uwagi, dużo trudu włożyłam w zdobycie tej wiedzy, często musiałam tłumaczyć legendy, ciekawostki, informacje z języków mi dostępnych.
Wiele faktów zburzyło moją dotychczasową wiedzę i niewiedzę o Andaluzji. Uważam, że nie tylko ja jestem ciekawska i dzięki temu przeżywam od czasu do czasu szok wiedzowy. Z pewnością bratnich mi dusz jest całe mnóstwo. Jeśli ktoś hołduje zasadzie, że ciekawość, a może ciekawstwo to pierwszy stopień do wiedzy, przeczytawszy napisaną przeze mnie książkę zaciekawiony zostanie.
Starałam się nie pisać o wojnach, jakoś nie bardzo je lubię. Są one czasem w tle ponieważ historia ludzkości, to historia wojen. Szczęśliwie zajęło mi to niewiele miejsca. Dużo ciekawsze według mnie były wojenne zakulisy.
Kilka słów, przesadziłam, bowiem po kilka stron, poświęciłam najsłynniejszym Hiszpanom: Francisco Goyi, Salvadore Dali, Pablo Picasso czy Francisco Franco i jestem przekonana, że na pewno takich ich Państwo nie znacie.
Odkryłam kilka tajemnic Granady ( nie Grenady!!!), Marbelli, Malagi, Benalmadenii, Rondy, Setenil de las bodegas, a nawet Gibraltaru.
Cel projektu
Wiadomo, że chodzi mi o wsparcie finansowe czyli o kasę, panie, o kasę, przecież nie o wyprawę na księżyc. Dzięki Państwa zaufaniu przełożonemu na wpłaty chcę wydać książkę. Tylko tyle i aż tyle.
Jeśli tak się zdarzy, że zgromadzone środki przewyższą kwotę potrzebną do realizacji projektu chcę przetłumaczyć książkę na angielski w celu dotarcia do zainteresowanych osób nie posiadających umiejętności czytania ze zrozumieniem w języku Mickiewicza, posiadającym wszak tę umiejętność w języku Szekspira. Ciekawe co sądzą Państwo o możliwości zaistnienia jako darczyńca w anglojęzycznym wydaniu książki. Ponieważ polskie imiona i nazwiska nie należą do łatwych fonetycznie można sobie wyobrazić jak anglojęzyczni ludzie będą się biedzić nad wymową na przykład imienia Krzysztof!!! Już się cieszę. Nie spotkałam Anglika, który w miarę poprawnie wypowiedziałby moje, jakże proste imię Ewa (Iła, Iva, Eła i takie podobne), a co dopiero imiona bardziej szeleszcząco - skrzypiące.
Książka się nie zdeaktualizuje, za dziesięciolecia Państwa wnuki będą mogły przeczytać co dla dziadków było inspiracją wycieczki na południe Hiszpanii.
O przeznaczeniu wsparcia napisałam, a teraz szczegółowiej: korekta, redakcja, projekt okładki i wydanie to koszt 16800,00 zł (część sfinansuję sama). Żeby ów cel osiągnąć trzeba się poopłacać różnym firmom i instytucjom: portalowi, którego pracownicy muszą z czegoś żyć, przesyłaczom pieniędzy i oczywiście fiskusowi w postaci Vat-u i podatku dochodowego, na to przeznaczona zostanie pozostała część wsparcia projektu.
Nagrody
Za wiarę w powodzenie projektu przewiduję rewanż w kilku wersjach zależnych od poziomu wsparcia:
1 nagroda - za wsparcie projektu dowolną kwotą nie mniejszą niż 5 zł - podziękuję serdecznie drogą elektroniczną.
2 nagroda - za wsparcie projektu kwotą nie mniejszą niż 44 zł zrewanżuję się egzemplarzem pierwszego nie ekologicznego, bowiem papierowego wydania książki
3 nagroda - za wsparcie kwotą nie mniejszą niż 49 zł zrewanżuję się egzemplarzem pierwszego nie ekologicznego, bowiem papierowego wydania książki podpisanego osobistym niebieskim długopisem, a raczej autograf będzie w kolorze niebieskim. Dopuszczam zmianę koloru na życzenie wspierającego. Z powyższego jasno wynika, że na 5 zł wyceniłam swój autograf. Ilość nagród jest nieograniczona.
4 nagroda - za wsparcie projektu kwotą nie mniejszą niż 64 zł do nagrody nr 3 dorzucę współczesną wersję książki czyli e-booka. Ilość nagród jest nieograniczona.
5 nagroda - za wsparcie projektu kwotą nie mniejszą niż 79 zł zrewanżuję się egzemplarzem pierwszego nie ekologicznego bowiem papierowego wydania książki z imienną dedykacją dla wspierającego, za zgodą umieszczę imię i nazwisko darczyńcy na końcu książki i dodam wersję elektroniczną. Ilość nagród jest nieograniczona.
Zachęcam do kontaktu w sprawie zamieszczenia logo na 2, 3 i 4 stronie obwoluty. Ilość, ze względów oczywistych, jest ograniczona.
O autorze / Zespół
I jeszcze kilka zdań o sobie. Dla niektórych bywa ciekawe kto kryje się pod konkretnym imieniem i nazwiskiem. Zwłaszcza jeśli to osoba, która odważyła się pomyśleć, że książka, którą napisała może na tyle zainteresować wspierającego, że zainwestuje własne nieprzymuszone pieniądze w realizację projektu.
Ad rem. Uosabiam kilka prawd oczywistych. Na przykład takich, że w wieku mocno dojrzałym można realizować swoje marzenia, zmienić kraj zamieszkania, nauczyć się języka obcego w stopniu komunikatywnym, pozamykać za sobą jedne drzwi po to, by otworzyć drugie. Banalnie można powiedzieć, że nigdy nie jest za późno by zrobić jakąś głupotę. Mieszkałam kilka lat w Andaluzji, potem trochę w Katalonii i wiem, że Andaluzja jest tym, co tygrysek czyli niby ja lubi najbardziej. Można tu się zakochać, nie w facecie tylko zwyczajnie w miejscu. Czasami zastanawiam się czy Hiszpanie widzą co mają, najczęściej odpowiadam sobie, że nie widzą, mają raj, o którym nie myślą w tych kategoriach. Ja ów raj doceniam każdego dnia.
Do tej pory pisałam głównie do szuflady, a ponieważ elektroniczne mają nieograniczoną pojemność mogłabym w szufladowej formule pisać do końca życia. Do wyjścia na światło dzienne zmobilizowała mnie konieczność poznania andaluzyjskich plotek, które z wielką przyjemnością przekazywałam wycieczkowym grupom i grupkom, które korzystały z moich przewodnickich usług. Doszłam do wniosku, że powyszukiwane przeze mnie historie i historyjki zasługują na upowszechnienie. Są tak nieoczywiste, że zapadają w pamięć. Nie, nie liczę na to, że książka wejdzie do kanonu wiedzy szkolnej.Oczywiście ze szkodą dla młodzieży.
Niegłównie pisałam też felietony do polonijnych periodyków ukazujących się w Wielkiej Brytanii.
Za książkę odpowiadam sama, nie mam żadnego zespołu wspierającego moje pisarskie raczkowanie, więc nie mogę zamieścić żadnych nazwisk oprócz swojego. Chociaż nie, skłamałabym. Bywało, że obiadek sporządzałam na szybko ponieważ się zaczytałam albo zapisałam, więc moja druga połowa (bo jednak ja jestem egoistycznie dla siebie pierwszą połową) zjadała jakiś naleśnik albo makaron z byle czym pod warunkiem, że było w nim mięsko. Wobec powyższego jestem zmuszona dołączyć Dżonusia do książkowego teamu.
Ryzyko
Ponieważ nie mam doświadczeń związanych z wydaniem książki, nie mam pojęcia jakie istnieje ryzyko związane ze współpracą z wydawnictwem. Wierzę, że terminy zostaną dotrzymane. Rozważam wydanie książki w wydawnictwie NovaRes.
Poniżej kawałek historycznych ploteczek czyli fragment książki:
...
W 1556 roku, po czterdziestu latach rządów, z których tylko 17 spędził w Hiszpanii, Karol V abdykował z powodu pogarszającego się stanu zdrowia. Zasłynął z tego, że bawił się w przebieranki, chodził nocami po ulicach miasta i podsłuchiwał, co ludzie o nim mówią. O niezdrowiu psychicznym króla może świadczyć chęć uczestnictwa we własnym pogrzebie. Tak bywa z królewskimi zachciankami, że się spełniają. Wyprawiono Karolowi pogrzeb za życia, położono obleczonego w całun na katafalku w kościele i odprawiono żałobną mszę. Zgromadzeni poddani i rodzina wraz z bohaterem performansu modlili się za spokój jego duszy. Po mszy król zjadł obiad, wyszedł odetchnąć świeżym powietrzem i doznał udaru w efekcie którego zmarł. To było wyczucie chwili. Ponieważ próba generalna miała miejsce tego samego dnia wyobrażam sobie, że premiera się udała i prawdziwy pogrzeb tym razem zakończony obiadem bez udziału króla odbył się bez zakłóceń... (ciąg dalszy już nastąpił)
wsparli tylko ten projekt
wsparli więcej projektów
Paweł Nowak
Pokaż wszystkich.
Komentarze
Ewa Peruga
8 lat temuAnonim
8 lat temuEwa Peruga
8 lat temuTa nagroda bardzo mnie cieszy, gdy pomyślę jak bardzo anglojęzyczni ludzie będą wymawiali świszcząco - szeleszczące imiona i nazwiska darczyńców. Liczę na to, że uda mi się wydać książkę po angielsku.
Przewidywana dostawa: luty 2016