Ja, hipis-narkoman. Od fascynacji do degrengolady

Ja, hipis-narkoman. Od fascynacji do degrengolady

60%
3 897
z potrzebnych 6 500 zł = 60% celu
116 wpłat

Zakończono
Typ: Crowdfunding
Model: Wszystko albo nic
Projekt nie został zrealizowany, gdyż do dnia 16.12.2013 nie uzyskał pełnego finansowania.
Obserwuj
  • Projekt
  • Aktualizacje
  • Wspierający (106)
  • Społeczność (4)

Udostępnij tę Kampanię

Bądź pierwszy!

Udostępnij:

Opis projektu



Celem projektu jest wydanie książki pod tytułem: "Ja, hipis-narkoman. Od fascynacji do degrengolady". Książka ta jest napisana ku przestrodze, aby ludzie zastanowili się głęboko zanim sięgną po narkotyki. Tłem książki są wydarzenia polityczne, społeczne i kulturalne lat 80. i 90. - stan wojenny w Polsce, festiwale w Jarocinie i w innych miastach, pielgrzymki hipisowskie do Częstochowy i inne wydarzenia z tamtych lat.
Serdecznie zapraszam wszystkich do polubienia projektu na Facebooku i innych portalach społecznościowych oraz do komentarzy.

Zdjęcie z Jarocina - autorstwa Artura Rawicza, zostało uznane w Onecie za jedną z koncertowych fotografii roku 2012 (Zobacz artykuł)


Moje życie od 13 do 33 roku, było nierozerwalnie związane z używaniem przeze mnie różnych środków psychoaktywnych, głównie polskiej heroiny, czyli kompotu. 
Książka, którą właśnie piszę nie jest stricte pamiętnikiem, chociaż taką przyjąłem konwencję dla lepszej przejrzystości. Zapewniam, że wszystkie podane w niej informacje są faktami. Pragnę, aby opowiedziana przeze mnie historia dała chwilę refleksji choć jednej osobie, która bierze, lub dopiero zamierza ćpać. I przy tym mało istotne jest co to by nie było: heroina, amfetamina, efedryna, kokaina czy też alkohol lub inne dziadostwo. Opisuję jak narkotyki mnie zafascynowały, następnie zdominowały a na końcu zupełnie zniewoliły i doprowadziły do punktu, za którym nie ma już nic oprócz kalectwa lub śmierci. Moje kalectwo wynikłe z długoletniego ćpania doprowadziło mnie do tego, że nie jestem w stanie egzystować bez pomocy innych osób. Sam jestem w stanie tylko umyć się w miejscach intymnych siedząc pod prysznicem i przytrzymać sobie papierosa no i na szczęście podetrzeć sobie sam tyłek. We wszystkim innym muszę liczyć na pomoc innych: nie potrafię nawet samodzielnie jeść... Moje postępowanie doprowadziło mnie do utraty praktycznie wszystkiego. Straciłem rodzinę, a większość z moich znajomych, bohaterów mojej książki, dawno już nie żyje. Mi natomiast szczęśliwie udało się uniknąć śmierci, być może właśnie po to, aby swym świadectwem dać przestrogę wszystkim ludziom, którzy tak czasami lekkomyślnie i bez przewidywania konsekwencji swych czynów sięgają po ćpanie bądź chlanie na umór. Dzięki leczeniu w MONARZE poznałem nowych, wspaniałych ludzi którzy stali się moimi dobrymi kolegami, a nawet przyjaciółmi. Bez nich na pewno dawno bym już nie żył.


Data urodzenia: 1965-05-05
Znak zodiaku: Byk
Skończone szkoły: SzP nr 7 w Kaliszu, Poligraficzne Liceum Zaoczne
Zawód: zecer
Zainteresowania: muzyka, filozofia, literatura, psychologia, religioznawstwo
Poglądy polityczne: anarchista
Religia: synkretysta chociaż ochrzczony jako katolik
Przynależność do organizacji społeczno-politycznych: ruch hipisowski, ruch anarchistyczny
Ulubiony kierunek w sztuce: surrealizm
Ulubiona książka: "Mistrz i Małgorzata"
Ulubione gatunki muzyczne: blues, rock, reggae, punk, elektronika 
Ulubiony polski zespół muzyczny: "Dżem"
Ulubiony zagraniczny zespół muzyczny: "The Doors"
Ulubiony polski wykonawca muzyczny: Rysiek Riedel
Ulubiony zagraniczny wykonawca muzyczny: Jimmi Hendrix
Ulubieni polscy pisarze: Stanisław Ignacy Witkewicz - Witkacy, Stanisław Lem
Ulubieni zagraniczni pisarze: Michaił Bułhakow, Paulo Coelho, Charles Pierre Baudelaire
Ulubiony malarz polski: Jan Matejko
Ulubiony zagraniczny malarz: Salvador Dali

Zapraszam wszystkich zainteresowanych do odwiedzenia mojej strony internetowej - zamieszczam tam na moim blogu obszerne fragmenty mojej książki.




"Wszedłem do Empiku, zamówiłem sobie kawę i siedziałem chyba z godzinę rozmyślając nad tym co czytałem jakiś miesiąc temu. Była to książka Stanisława Ignacego Witkiewicza „Narkotyki i Niemyte Dusze”. Rozmyślając, coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że będę chciał tak jak Witkacy wypróbować na sobie, jak działają wszystkie narkotyki. Nagle weszła grupa długowłosych kolesi i dziewczyn. Byli ubrani bardzo kolorowo. Chłopaki mieli kolczyki w lewym uchu, dziewczyny nosiły kolorowe opaski na czole. Były ubrane w długie, powłóczyste suknie przypominające suknie cyganek. Każda z nich miała koraliki na kostce u nogi, takie same koraliki nosili również chłopacy, tyle że na nadgarstkach. Oprócz tego dziewczyny nosiły korale na szyi, a chłopacy różnego typu wisiorki i świecidełka. Żadna z dziewcząt nie miała na sobie stanika, co nie umknęło mojej uwadze. Wszyscy nosili zawieszone na szyjach „pacyfki”. Jedni mieli metalowe, inni skórzane, jeszcze inni drewniane. Weszli do Empiku bardzo pewni siebie, roześmiani i bardzo, bardzo wyluzowani. W ich zachowaniu było coś nonszalanckiego. Ci ludzie bardzo mi zaimponowali swoim stylem bycia. Znałem ich co prawda z widzenia, lecz byli ode mnie kilka lat starsi i nie miałem nigdy do tej pory okazji by poznać ich bliżej. Ku mojemu zdziwieniu podeszli do mojego stolika i bezceremonialnie się przysiedli. Ja również nosiłem długie włosy i ubierałem się po hipisowsku, lecz nie uważałem się za prawdziwego „hipa”, a bardzo bym tego chciał. Wyczułem okazję aby wkręcić się w ich towarzystwo. Z początku nieśmiało wtrącałem pojedyncze zdania w ich rozmowy, lecz z czasem poczynałem sobie coraz odważniej i zacząłem uczestniczyć w ich dyskusji. Rozmowa dotyczyła hipisowskich tematów wolności, wolnej miłości, ćpania i muzyki."


"Będę robił wszystko aby nie mieć życia takiego jak ty z ojcem i miliony innych tak zwanych „porządnych obywateli”. Sram na to wszystko! Chcę być inny, bardziej twórczy i niezależny. Nie mogę dać się stłamsić temu systemowi. Nie zależy mi na materialnych, syfiastych dobrach! Liczy się tylko duch, on ma przewagę nad materią, i on w ostatecznym rozrachunku wygra. Ja to wiem, dlatego nie boję się nikogo ani niczego. Tak sobie postanowiłem i już! – wygłosiłem matce swój życiowy manifest
-Dobrze, Andrzejku, dobrze. Ale najpierw skończ szkołę, znajdź sobie pracę, załóż rodzinę, miej dzieci i wtedy pogadamy. A teraz kładź się spać i jak będziesz chciał to pogadamy sobie jak się obudzisz. Matka wyszła, a ja włączyłem sobie płytę Doorsów i dalej orbitowałem w swoim kosmosie snując rozmaite teorie odnoszące się do mojej przyszłości. Zasnąłem dopiero nad ranem. Nigdy potem nie wracałem do tych tematów w rozmowach z matką."


"Za dwa tygodnie, a dokładniej 15. sierpnia będzie w Częstochowie obok Jasnej Góry zlot hipisów.
Postanowiłem jednak, że jeszcze za wcześnie aby tam się wybrać i w ogóle przemyślałem sobie wszystko i doszedłem do następujących wniosków:
-skończę szkołę podstawową z wyróżnieniem, żeby zamknąć matce usta i wytrącić jej argumenty przeciwko mojemu stylowi życia
-nauczę się karate, aby umieć obronić się przed gitowcami i w ogóle przed wszystkimi, którym nie będzie się podobał mój wygląd i sposób myślenia
-nauczę się angielskiego, żeby umieć dogadać się z hipisami z całego świata i żeby móc czytać niedostępne w języku polskim artykuły prasowe.
-będę namiętnie studiował wszelkiego rodzaju literaturę mówiącą o środkach poszerzających świadomość, bo chcę sam umieć zrobić odpowiadające mi mieszanki
-będę czytał wszystko co wpadnie mi w ręce, a dotyczy różnego rodzaju filozofii ze szczególnym uwzględnieniem filozofii dalekowschodnich.
-za rok w czasie wakacji pójdę do pracy w OHP lub też do jakiegoś „bambra”, aby zarobić sobie na ekwipunek do wymarszu w świat."


"Telesfor wziął oddech i zajarał następnego szluga – ale ja znam inny, znacznie lepszy sposób, zbierasz takie mleczko z zielonego maku, 15 minut roboty i grzejesz w kanał chłopie a przy tym wejście masz w sekund pięć, nic się nie marnuje a przede wszystkim kop jest, rozumiesz, niesamowity, i te ciary co się rozchodzą po tobie całym, niektórzy nie lubią tych ciar, ale ja uwielbiam, tylko czasami gęba zmienia się jakbyś był starym dziadem, ale to szczegół wliczony w koszta – ciągnął Telesfor swoją tyradę.-Ale ja jeszcze nigdy nie grzałem dożylnie – wtrąciłem się lekko wystraszony -Nie ma problemu, stary. Ja ci wszystko wytłumaczę i pokażę jak się grzeje „po kablach”. Kanały masz idealne, rzekłbym nawet dziewicze – zaśmiał się szyderczo – więc nie będzie problemu z podaniem. No to dalej, zbieraj dupę w troki, idziemy nazbierać zielonego na twoje poletko – zadecydował Telesfor tak podniecony jakby zobaczył niezłą laskę w bikini na plaży w Acapulco. -Ok, nie ma sprawy, tylko zanim dojdziemy będzie już ciemno – stwierdziłem roztropnie. -Nie będzie problemu, ja najczęściej chodzę na zielone w nocy, wiesz, chamy się nie kręcą, spokój, cisza, można sobie ciąć do woli, szczególnie jak łysy świeci na niebie. Wyjaraliśmy jeszcze po szlugu i ruszyliśmy w drogę, mając za cały ekwipunek dwie używane żyletki marki Polsilver i dwa pojemniczki po kliszach fotograficznych."
"Czułem się jak skoczek spadochronowy, który wsiadł już na pokład samolotu, ale jest jeszcze przed pierwszym skokiem. Wiedziałem, że miałem po raz pierwszy w życiu przygrzać „w kanał”, ale bardzo bałem się zastrzyków. Moja ciekawość nowych doświadczeń i chęć eksperymentowania brały jednak górę nad strachem. Wyobrażałem sobie, że takie rozterki musi mieć każdy facet, który chce zostać skoczkiem spadochronowym: jakaś wewnętrzna siła nieustannie pcha go w kierunku oddania tego skoku. Niby decyzję ma już podjętą, ale cały czas wie, że przyjdzie taka chwila, kiedy będzie musiał postawić najważniejszy krok w swoim życiu. Krok przez linię oddzielającą bezpieczny świat, który znał, od nieskończoności przestworzy. Wie, że nic już nie będzie takie jak przedtem. I ja miałem właśnie wtedy pokonać tę barierę i wykonać najważniejszy krok w życiu. Ale nie wiedziałem dokąd on mnie zaprowadzi. Czy spadnę bezpiecznie jak kot na cztery łapy? Czy roztrzaskam się o twardą, narkotykową rzeczywistość. No co, no bałem się…"



Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.


Damian Kowaluk

10 lat temu
moze chociaz PDf? Wspieram, choc juz po dacie.

Dorota Stradomska

10 lat temu
Czy jest możliwość powtórzenia projektu ? Wiem, że pieniądze, które zostały wpłacone wrócą do osób, które wspierały projekt, ale gdyby można było spróbować jeszcze raz ......nigdy nic nie wiadomo....

Ania Klimkiewicz

10 lat temu
19 dni do końca... 37% wymaganej kwoty... 77 osób osób wspierających projekt.. POMÓŻCIE LUDZIE!!!

Ania Klimkiewicz

10 lat temu
Lajknąć można, ale zeby wesprzeć , to już kosztuje, projekt .Książka "Ja, hipis-narkoman. Od fascynacji do degrengolady." pewnie nie będzie realizowany, skoro tylko 2% wymaganej kwoty zebrał..
  • Nagrody (5)

5 zł lub więcej
16 wspierających
Podziękowania na mojej stronie www i na facebooku
Przewidywana dostawa: styczeń 2014

10 zł lub więcej
44 wspierających
Podziękowania na mojej stronie www, na facebooku i w samej książce
Przewidywana dostawa: marzec 2014

30 zł lub więcej
12 wspierających
Podziękowania na mojej stronie www, na facebooku i w samej książce + książka w pdf
Przewidywana dostawa: marzec 2014

50 zł lub więcej
31 wspierających
Podziękowania na mojej stronie www, na facebooku i w samej książce + wydana książka
Przewidywana dostawa: marzec 2014

100 zł lub więcej
11 wspierających
Podziękowania na mojej stronie www, na facebooku i w samej książce + książka w pdf + wydana książka + T shirt
Przewidywana dostawa: marzec 2014

Mecenas projektu

TwojaKultura.pl

Patronat medialny TwojaKultura.pl

Mecenas projektu

Bookeriada

Czego szukasz?

  • Wszystkie
  • Udane
  • Trwające
Pytania? Pisz śmiało!