Upadek. Objawienie proroctwa.
Zakończono sukcesem
Kampania wzbudziła
715 reakcji
Wstęp
Kilka słów o książce.
„Upadek” zrodził się mojej głowie kilka ładnych lat temu. Pomyślałem, co by było, gdyby rządy powiedziały nam – „słuchajcie ludzie, za siedem lat w Ziemię uderzy kometa i wszyscy zginiemy. Nie ma szans na ocalenie, bo planeta rozleci się na kawałki. To będzie koniec.”. Jak byśmy na to zareagowali? Czy pogodzili z losem? Obwinili innych? Pogrążyli się w hedonistycznym samouwielbieniu? Oddali zakazanym rozrywkom i przyjemnościom? Potem te rozważania nałożyłem na świat, który stworzyłem na potrzeby gry fabularnej. Mroczny świat fantasy, pełen uprzedzeń, ksenofobii, rasizmu, plugawej magii i ludzi o dość ograniczonych horyzontach moralnych. I tak powstał „Upadek”.
Pisząc tę powieść starałem się opierać stylem, (chociaż oczywiście mi daleko do Autorów, których wymienię) Stevena Eriksona i jego „Malazu” oraz Glena Cooka i jego "Czarnej kompanii". Gdzieś tam tkwią jeszcze inspiracje chociażby Fionavarem Gavryjela Kaya i naszym rodzimym Jackiem Piekarą. Czy mi to wyszło? Mam nadzieję, że ocenicie sami.
Coś wiecej? Proszę bardzo.
"Upadek: Objawienie proroctwa" to heroiczna powieść z gatunku mrocznej fantasy. Wielowątkowa fabuła z kilkoma bohaterami, którzy być może nigdy się nie spotkają, a których decyzje i wybory, wpływają bezpośrednio na losy innych.
A oto wprowadzenie do tej opowieści, zarys wydarzeń początkowych:
Potężne Imperium Talladuriańskie chyli się ku upadkowi.
Objawiono proroctwo, które mówi, że cały świat już niedługo zostanie pożarty przez straszliwego boga destrukcji, Sarhana. Pojawia się pierwszy znak potwierdzający prawdziwość przepowiedzianej zagłady. Szept, który zmienia ludzi w szaleńców pożądających ludzkiego mięsa i krwi. Ofiary Szeptu stają się pierwszą z licznych plag upadającego świata.
W wielkim i potężnym Imperium wybucha wojna domowa o podłożu religijnym. Dwie najpotężniejsze świątynie wykorzystują okazję, by ostatecznie rozstrzygnąć dzielące je dogmaty wiary, zrzucając na siebie wzajemnie odpowiedzialność za nadchodzący koniec. Z okazji korzystają też prowincje Imperium, przyłączone do niego siłą przed dziesięcioleciami. Talladurian staje w ogniu.
Czarownicy tępieni przez Świątynie Mrocznej Szóstki – Aspektów, którym cześć oddają mieszkańcy Imperium – zyskują nowe, niepokojące moce i podnoszą się z ukrycia, klękając przed Niszczycielem i oddając mu się we władanie.
W rozdartym wojnami i Plagą Imperium niewielu już ma nadzieję. Pojawia się jednak jej cień.
Grot Imperatora Wiosna – usiłująca stłumić jeden z groźniejszych buntów, trafia na przepowiednie starożytnej rasy sithów. Jej treść budzi nadzieję, że da się jeszcze powstrzymać Niszczyciela.
Wędrowny najemnik – Ostrze – doskonały szermierz, zostanie postawiony przed trudną próbą swojego człowieczeństwa. Nie wie jeszcze, że od tego, jaką decyzję podejmie, zależeć będzie nie tylko los Imperium, ale i losy całego świata.
Zmęczony życiem weteran – Rahmajel i dowodzony przez niego oddział najemników karzący nazywać się Szarą Chorągwią, przyjmuje kontrakt od jednej ze Świątyń i udaje się w odludne tereny Imperium, by otoczyć opieką mędrców, skrywających ważny sekret.
Demoniczny pułkownik Ankatha, służący czarnoksiężnikom i Niszczycielowi, musi wydrzeć ów sekret przed Szarą Chorągwią. Od tego, która ze stron wygra ten wyścig, może zależeć bardzo wiele.
W tym samym czasie, w stolicy Imperium, sam Imperator Ghamaizdar i jego Grot Orchid trafiają na tajemniczy spisek, którego celem wydaje się być coś więcej, niż detronizacja władcy.
Na wschodzie Grot Płaczka wypowiada posłuszeństwo imperatorowi i kontynuuje walkę z samozwańczym królem podbitego wcześniej przez Imperium Calladionu.
Z podziemnych komnat wyrusza grupa koboldów z domu Na Urhaz. Wypełniając wolę patriarchy Rodu i przysięgę Ar Na Karak wplączą się niechcący w intrygę, która ma szansę zmienić na zawsze świat ludzi. Na zawsze, czyli na kilka lat, jakie pozostały do zniszczenia.
Nienawiść i miłość. Wojna i bohaterstwo. Magia i religia. Niedługo wszelkie wartości przestaną nimi być, a każdy z nieświadomych niczego bohaterów stanie się pionkiem w diabolicznej intrydze knutej przez oszalałego boga.
Mam nadzieję, że Was przekonam kilkoma fragmentami z książki.
FRAGMENT NR 1 (Z PROLOGU)
Płynąca przez jałową równinę rzeka Dolgar, stawała się o tej porze roku miejscem wielkiego zgromadzenia koczowników przemierzających stepy i równiny środkowej Turgii. Nad jej mętnymi wodami, w jedną noc, wyrosło miasto namiotów, jurt i szałasów. Dym z tysięcy ognisk osnuł okolicę szczypiącą oczy zawiesiną.
Dziesiątki tysięcy wrzeszczących ludzi i ryczących ze zdenerwowania zwierząt czyniło harmider, jakiego ciche zazwyczaj stepy, nie doświadczały zbyt często. Kłótnie, targi, wrzaski bawiącej się dzieciarni, krzyki kibiców obserwujących liczne pojedynki, porykiwania bawołów stepowych, beczenie kóz i owiec, rżenie koni i kwiki świń - tworzyły niewypowiedziany hałas. Odór zwierzęcych odchodów, ludzkich nieczystości, smażonego mięsa, dymu z ognisk, potu oraz krwi dopełniał niepowtarzalnej atmosfery wielkiego zgromadzenia Turgijczyków.
Stara, zasuszona kobieta, o poczerniałych od świętych liści ranq ustach, szła pomiędzy obozowiskami klanów, podpierając się długim kijem, zwieńczonym czaszką stepowego psa. Mijani przez nią ludzie trwożliwym szeptem wypowiadali jej imię natychmiast przerywając wszelkie czynności i przepuszczając staruchę dalej. Nawet półnadzy wojownicy, walczący w pojedynkach na noże z kości dzikolwów, kończyli swoje waśnie, symbolicznie wbijając ostrza w rozdeptaną ziemię. Nikt nie miał zamiaru zabijać, ani też ginąć, w cieniu którejkolwiek z Sióstr Duchów.
Otępiona działaniem ranqu stara kobieta nie zwracała najmniejszej uwagi na ludzi. Tak naprawdę nie widziała ich. Dostrzegała jedynie ich duchy – rozmazane i blade. Dużo wyraźniej widziała jednak wędrujące pomiędzy namiotami widma i zwierzęce manifestacje wbitych przed namiotami fetyszy. Oczy umarłych i żywych śledziły każdy jej krok.
Widząc, dokąd zmierza, wodzowie klanów chwytali za zwierzęce rogi i zaczynali zwoływać swoich ludzi. Naokoło, z innych miejsc wielkiego koczowiska, słychać było wiele podobnych sygnałów. Siostry Duchów szły na Wzgórze Krwi. Zaczynało się Ofiarowanie. Za starą szamanką, w pewnym oddaleniu, ruszyły grupki mężczyzn, kobiet i zdenerwowanych dzieci.
Wzgórze Krwi było coraz bliżej – wzniesienie wyraźnie górujące na płaskiej przestrzeni stepów przy rzece Dolgar. Idąca starucha widziała już krąg ofiarnych kamieni ustawionych, nie wiadomo jak dawno, na szczycie wzgórza. Demony cienia, niewidzialne dla oczu innych ludzi, tańczyły wokół pradawnych głazów swój dziki, pełen pożądania taniec.
Obeliski otaczała czerwona poświata zachodzącego słońca. Ostatnie promienie przesuwały się po ich powierzchni barwiąc kamień krwawą czerwienią. Szamanka wiedziała jednak, że nim skończy się ta noc krew, która spłynie po głazach, będzie jak najbardziej prawdziwa, a nasycone nią demony odejdą zadowolone do swoich światów, jak czyniły to każdego roku po ceremonii Ofiarowania. Poświęcona krew zapewni zgromadzonym klanom i plemionom pomyślność łowów, szczęśliwe narodziny dzieci i zwycięstwa na wojnach. Pradawna moc tego rytuału była świętsza, niż najświętsze fetysze.
Starucha, nie śpiesząc się, weszła do środka kręgu głazów, ale podążający za nią ludzie zatrzymali się przed nimi wyraźnie wylęknieni. Szamanka czuła ich strach. Smakowała go, niczym najprzedniejszy napitek. Napawała się tą chwilą tak, jak czyniła to każdego roku, od kiedy zaczęła krwawić jak kobieta, sama już nie pamiętała jak dawno temu.
W krąg kamieni wchodziły kolejne Siostry Duchów. Każda z nich miała czarne usta i wzrok szklisty od świętych ziół. Celebrując uroczystą chwilę kobiety utworzyły krąg, chwytając się za chude, pomarszczone ręce. Demony czekały niecierpliwie, wpatrując się w szamanki z drapieżną chciwością. Z czarnych pysków stworzeń zwisały długie, krwawej barwy jęzory, a widmowe ciała drżały od niezaspokojonych pragnień.
Starucha, będąca najstarszą z Sióstr Duchów, weszła do środka kręgu szamanek. Siedzące na głazach demony przewiercały jej duszę żarłocznym wzrokiem. Kobieta uniosła ręce nad głowę i tłum zgromadzony wokół wielkiego wzgórza zaszemrał nerwowo. Głośne rozmowy przerodziły się w ciche szepty, aby po chwili ucichnąć całkowicie. Przez kilka uderzeń serca słychać było jedynie odległe odgłosy zwierząt pozostawionych w obozowisku oraz płacz najmłodszych dzieci, uciszanych zdenerwowanymi szeptami matek. Starucha odczekała stosowną chwilę, aż w końcu zaczerpnęła mocy i odezwała się potężnym głosem, wzmocnionym przez magię i słyszalnym nawet nad rzeką.
- Nastał dzień zgromadzenia! Dzień odnowienia ślubów z duchami! Dzień, w którym część z nas poświęci swoją krew i swoje życie, aby reszcie z klanu sprzyjało szczęście!
Tłum milczał. Teraz każdy z uczestników ceremonii bał się o siebie, jak i o swoich bliskich.
- Zaraz pieśni Sióstr Duchów sprowadzą naszych opiekunów! Po to, by wszyscy mogli ujrzeć ich mroczny majestat! Każdy opiekun wyszepce nam jedno imię! A osoba, której imię usłyszymy, dopełni ofiarowania i zjednoczy się z opiekunami! Takie są pradawne, święte prawa krwi! – Wrzasnęła, a wzmocniony przez magię głos poniósł się echem po koczownikach.
- Takie są pradawne, święte prawa krwi! – Zawtórowała jej wrzaskiem reszta szamanek.
Strach ludzi stał się niemalże namacalny. Bijące serca trzepotały w jednym, wspólnym rytmie przerażenia. Mistrzyni ceremonii wiedziała jednak, że żaden z koczowników nie ucieknie, kiedy opiekun wyznaczy go na ofiarę. Nie było ucieczki przed tym, co nieuniknione. Jedna ofiara, dla jednego demona. Trzynaście demonów – trzynaście plemion. Odwieczny rytm przelewanej krwi i poświęcenia. Nikt nie odważył się złamać tego cyklu, bowiem wiedział, że czynem tym sprowadziłby nieszczęście nie tylko na siebie, ale również potępienie na swoich najbliższych - rodzinę, klan i plemię. A takiej zbrodni żaden Turgijczyk nigdy by nie wybaczył.
- Zacznijmy ceremonię! – Starucha opuściła ręce i z jej ust popłynęły słowa wezwania.
Rytm pieśni był zmienny, chaotyczny i niósł z sobą falę czystej magii, od której krew szybciej zaczynała krążyć w żyłach. Reszta Sióstr Duchów przyłączyła swoje skrzekliwe głosy do śpiewu najstarszej spośród nich, a ich pokrzykiwania połączyły się w jeden skrzekliwy chór.
Moc pieśni gromadziła się pośród pradawnych głazów, aż w końcu przebiła się przez barierę pomiędzy światem śmiertelników i demonów. Dzięki rytualnym słowom i starożytnej melodii, demony siedzące na kamieniach stawały się coraz bardziej widoczne, przybierały materialną postać – pokraczną i groźną. Kobiety nie przerywały zawodzenia, nie zwracając uwagi na przenikające barierę istoty. Ich skrzekliwe głosy drażniły uszy zgromadzonych ludzi, ale nikt z koczowników nawet nie drgnął, aby przypadkiem nie zwrócić na siebie uwagi przywoływanych demonów.
W końcu rytuał dopełnił się i skrzydlate bestie na kamieniach przyjęły cielesne postacie. Z trzynastu paszcz popłynęły słowa. Trzynaście imion. Trzynaście plemion. Trzynaście klątw i trzynaście błogosławieństw.
Ludzie wykrzyknęli zdumieni! Pieśń szamanek ucichła gwałtownie, w pół słowa. Trzynaście pomarszczonych twarzy odwróciło się w stronę demonów.
- Nie wolno wam! – Wrzasnęła najstarsza z Sióstr Duchów. – Przecież jesteśmy waszymi siostrami!
- Prawa krwi uległy zmianie! – Wysyczał najroślejszy z demonów i nie czekając na odpowiedź skoczył na staruchę, w mgnieniu oka rozszarpując ją na krwawe strzępy.
Inne demony z rykiem rzuciły się na pozostałe kobiety.
- Nadszedł nasz czas! – Przyzwane bestie wyły jednym głosem rozrzucając wokół okrwawione ochłapy ciał tych, które kiedyś zwały się ich siostrami.
Szkic jednego z bohaterów - Ostrza.
FRAGMENT NR 2
Ostrze dostrzegł jakiś gwałtowny ruch na skraju zwartej ściany lasu, do której zbliżali się powolnym, miarowym tempem. Zmrużył oczy i zauważył sarnę znikającą w nerwowym pośpiechu pomiędzy drzewami. Nie miał pewności, czy to ich pojawienie się przepłoszyło zwierzę. Na wszelki wypadek dał znak dłonią Słowik, a ta zatrzymała się.
Ostrze skierował Wiernego w stronę puszczy bacznie wypatrując zagrożeń ukrytych pomiędzy omszałymi pniami lub w wysokim poszyciu. Pomiędzy drzewami pół krwi Oathańczyk dostrzegł w końcu jakąś postać. Dla pewności zlustrował teren wokół niej, ale nie zauważył niczego podejrzanego. Sylwetka drgnęła, jakby wyczuwając jego niepokój i unosząc dłonie wierzchem przed siebie, wyszła na skraj lasu. W końcu Ostrze ujrzał ukrywającą się w puszczy osobę.
Była to stara kobieta, ubrana w niedźwiedzie futro zdecydowanie na nią za duże. Nieznajoma miała długie, przetłuszczone, skołtunione, siwe włosy, wokół których roiła się chmara much. Pod zwierzęcym futrem Ostrze wypatrzył coś, czego szybko pożałował - nagie, brudne i pomarszczone ciało kobiety.
Jędza uśmiechnęła się szeroko, jakby zachwycona ich widokiem i postąpiła kilka kroków w stronę Ostrza. Zalśniły w uśmiechu białe, zdrowe zęby, bardziej pasujące do ust młodej dziewczyny, niż do szpetnej twarzy staruchy. Kiedy kobieta szła, towarzyszyło jej brzęczenie much oraz grzechotanie niezliczonej ilości zwierzęcych kości, które nosiła na sznurze założonym na chudą, sępią szyję.
- Witam w moim lesie, wędrowcy. – Starucha zaskrzeczała, niczym kawka.
Ostrze odwrócił wzrok starając się nie patrzeć na jej sflaczałe, obwisłe ciało. Miał nadzieję, że starucha weźmie to za przejaw szacunku, a nie odrazy. Po niedźwiedzim futrze, kościanych fetyszach i powitaniu, Ostrze uznał, że ma przed sobą kapłankę Fearnostha. Niekiedy spotykał duchownych tego Aspektu, włóczących się po zapomnianych ostępach Imperium, badających sekrety natury i bardziej ceniących sobie towarzystwo dzikich bestii, niż ludzi. Fakt, że kapłanka wyszła im na spotkanie i odezwała się pierwsza, stanowił dla Ostrza zaskakujące wyłamanie się z utartych przez jej Świątynię zwyczajów.
- Kiedyś nie mógłbyś oderwać od niego wzroku – wychrypiała kapłanka, właściwie interpretując jego ucieczkę wzrokiem. – Miałam najpiękniejsze piersi w całej okolicy.
- A teraz masz najdłuższe – zapewnił Ostrze.
Usłyszał za plecami syk Słowik, która zdążyła już podjechać z Włóczęgą. Dostrzegł też, jak oczy staruchy zwężają się w wąskie szparki, rozbłyskując bursztynowym blaskiem. Chmura muszek wokół jej głowy zawirowała, jakby powiał na nią nagły podmuch wiatru. Ostrze wstrzymał oddech.
Nagle jednak oczy staruchy rozszerzyły się i zwilgotniały. Kapłanka Aspektu Dziczy i Natury zaczęła się śmiać, poklepując jednocześnie po opalonych, chudych udach. Śmiech miała skrzekliwy, przypominający odrobinę szczekanie hien z południa Thurgi.
- Ostrze twej riposty godzi w samo serce próżności przeciwnika, dumny szermierzu. – Powiedziała pompatycznie stara kobieta. – Posługujesz się nim pewnie, niczym tą klingą, którą nosisz przy boku, Ostrze. Zaiste, wart jesteś swego imienia.
- Skąd wiesz, jak się nazywam? – Zapytał Ostrze, siląc się na spokój.
- Trzmiele, pasikoniki, muchy i motyle. Wiatr wieje pośród drzew i to chyba na tyle! – Zaśmiała się kapłanka ponownie.
Ostrze zacisnął zęby ze zgrzytem, tłumiąc przekleństwo, które cisnęło mu się na usta.
- Skoro znasz moje imię, podaj przynajmniej swoje – powiedział jednak, starając się okazać uprzejmość.
- Imiona są jak pierdnięcia, Ostrze. – Starucha wbiła w niego swój wzrok. - Bździny Aspektów. Tak! To dobre! Aspektów! Niosą ze sobą czasami wonie, niemiłe dla wrażliwych nozdrzy. Moje imię należy właśnie do takich! Tak! Takich jak pierdnięcie. Jesteś pewien, że chcesz poczuć jego straszliwy odór? - Zachichotała szaleńczo.
- Czuję odór twego niemytego od stuleci ciała, kapłanko – Wydusił z siebie Ostrze. – Nie obawiam się więc twego imienia, jak to raczyłaś kwieciście nazwać.
- Kwieciście! – Stara kapłanka wzięła się pod boki jak podlotek, ukazując światu nieco zbyt dużo ciała. – Proszę, proszę! W naszym białookim szermierzu znaleźć można ukryte pokłady poetyckiej duszy. Schowanej, jak szpik w kościach. Mniam, mniam! Przepyszny szpik w twardych, pozornie niełamliwych gnatach.
Wyszczerzyła się do niego w dzikim uśmiechu, lecz jej oczy pozostawały czujne. Ostrze miał wrażenie, że kapłanka poddaje go jakiemuś testowi, którego celu nie potrafił jednak zrozumieć.
-Twe imię, pani? – Nie dawał za wygraną Ostrze. – Chyba, że nie masz żadnego. Kto cię tam wie?
- Dobrze, już dobrze, uparty szermierzu. – Starucha pokręciła głową w udawanej irytacji, wprawiając w popłoch wirujące nad nią owady. - Nadstaw chciwie uszu, białooki Ostrze, pragnący posiąść imię starej kobiety. Chociaż ja bardzo chętnie nadstawiłabym ci czegoś innego, co mógłbyś posiąść, zamiast mojego imienia. Na pewno jesteś niesamowicie twardym kochankiem. Namiętnym, jak dziki ogier, prawda? - Prowokowała go. - Zapewne twój miecz między nogami, jest równie duży i nie mniej twardy, niż ostrze, które nosisz u boku. Eh! Kiedy to ja ostatni raz czułam coś takiego w sobie!
Skwitowała swoje ostatnie słowa obleśnym śmiechem. Białooki jednak pozostał niewzruszony.
- Nie interesują mnie twoje zwierzęce pragnienia, kapłanko. – Ostrze wzruszył ramionami. – Podobnie jak przestało interesować mnie twoje imię. Jeżeli nie chcesz go zdradzać, twoja sprawa.
- Zwierzęce, ooo tak! – Spojrzała na niego lśniącymi oczami podskakując, jak mała dziewczynka. – Bardzo trafnie dobrane słowo! Bardzo trafnie! Jesteś mistrzem dobierania słów, porywczy Ostrze. Mistrz szermierki, mistrz cynicznych ripost i mistrz doboru słów. Mistrz nad innych mistrzów.
Uspokoiła się. Zatrzymała w miejscu. Wpatrzyła w niego nieruchomym, roziskroznym spojrzeniem.
- Wyjawię ci, jakie noszę imię, Ostrze, lecz nie tutaj – Dodała w końcu kapłanka - Chodźcie za mną!
Rozkazała ostrym, nawykłym do posłuszeństwa tonem.
- Nie! – Sprzeciwił się jednak Otrze. – Nie ufam ci, kapłanko. Nie znamy się. Nasza droga wiedzie w jedną, a twoja zapewne w inną stronę. Nie szukamy kłopotów.
Dodał mniej zadziornie wiedząc, że konfrontacja z modlitwami kapłanki mogłaby zakończyć się niekoniecznie po jego myśli i niekoniecznie szczęśliwie.
FRAGMENT NR 3
Zawalona trupami i gruzem ulica, będąca świadkiem ataku wojsk lojalnych Imperium i okupionej krwią ucieczki wrogów, doprowadziła Wiosnę do serca miasteczka – placu targowego.
U wylotu ulicy, prowadzącej bezpośrednio na targowisko, Wiosna ujrzała trzy skulone osoby w ciężkich pancerzach Aniołów Śmierci. Dwie kobiety i mężczyznę. Lewa połowa ciała żołnierza dymiła, a przez stopioną zbroję Wiosna dostrzegła poczerniałe mięso. Mimo rany, wojownik nadal żył, chociaż walka dla niego już dobiegła końca i całą swoją wolę żołnierz poświęcał na to, by nie stracić przytomności. Jego towarzyszki trzymały się zdecydowanie lepiej. Jedna z Anielic ładowała właśnie ciężką kuszę, druga – w mocno sfatygowanej zbroi – już składała się do strzału. Wiosna minęła obie kuszniczki i wbiegła na rynek zalany błękitnymi falami czarów. Wystrzelony bełt śmignął jej koło głowy i pomknął w kierunku Skazy. Opętany przez demona czarownik obrócił się w jej stronę.
Zaklęcie uderzyło w Wiosnę z dużą siłą, jednak pokryty świętymi inskrypcjami pancerz Grota Imperatora, zatrzymał większą część magicznej energii. Ten pokaz mocy wystarczył jednak, aby Wiosna poczuła w gardle kwaśny smak strachu.
Większość! Na Szóstkę! To zaklęcie nie miało prawa w ogóle przedostać się przez runiczną zbroję!
Magia cisnęła Wiosną w tył. Przepchnęła po bruku, niczym lalkę odrzuconą precz przez rozkapryszone dziecko. Grot Imperatora przetoczyła się w bok i poderwała na nogi, dobywając miecz z koboldzkiej stali. Tym razem nie miała zamiaru zlekceważyć siły przeciwnika!
Skaza unosiła się nad zniszczonym rynkiem, otoczona poszarpanymi kawałkami mięsa pochodzącego zapewne od zabitych magią zołnierzy Imperium, szczątkami straganów i kałużami deszczówki, zbierającymi się w dziurach po bruku. Demona otaczały jaskrawe błyskawice, które nie pozwalały dostrzec, jak dokładnie Skaza wygląda. Wyczuwając moc Grota Imperatora, demon skierował w stronę Wiosny nową falę czarów. Kobieta była jednak na to przygotowana i zwinnie odskoczyła w bok. Zaklęcie przemknęło obok ze skwierczeniem rozgrzanego powietrza i uderzyło w budynek za jej plecami. Huknęło potężnie, a większe i mniejsze kamienie z rozerwanej ściany, śmignęły we wszystkich kierunkach.
Skaza syknęła przeciągle, a magiczne ognie otaczające jej ciało, zalśniły jeszcze silniej. Wtedy właśnie bełt wystrzelony przez drugą z Anielic uderzył w cel. Stalowy grot nie wyrządził co prawda większej szkody demonowi, ale dał cenną chwilę Wiośnie. Rzucony przez wojowniczkę miecz zafurkotał w powietrzu, przecinając strugi deszczu z dźwięcznym odgłosem wirującej stali. Poświęcone w świątyniach Mrocznej Szóstki ostrze przeniknęło przez chaotyczną magię spowijającą stwora i uderzyło go w czoło.
Skaza wrzasnęła potwornie! Agonalna fala wypełniającej ją entropii, uwolniła się z ciała, przelała po rynku, cisnęła Wiosną na gruzowisko za jej plecami, zburzyła okoliczne domostwa oraz zabiła kryjących się w środku żołnierzy, rozrywając na ciała na strzępy. Nad zdewastowanym targowiskiem uniosły się kłęby pary.
Dopiero po dłuższej chwili Wiosna zdołała podnieść się na nogi. W uszach dzwoniło jej tak, że nie słyszała już odgłosów padającego deszczu. Grot Imperatora dobyła krótkiego, noszonego przy boku miecza i ruszyła poprzez opary do miejsca, gdzie upadła Skaza.
Opętany czarownik okazał się być kobietą. Młodą dziewczyną o bladej, niemal mlecznej cerze, mocno kontrastującą ze smoliście czarnymi włosami rozrzuconymi wokół głowy. Szeroko otwarte, pozbawione życia oczy Skazy wpatrywały się obojętnie w zakryte gęstymi chmurami niebo. Z czoła zabitej magiczki sterczała rękojeść miecza.
Wiosna zauważyła, że uszy dziewczyny mają skośną, szpiczastą końcówkę. Pokonana przez nią Skaza była pół sithem, pół człowiekiem. Elfem. Mieszańcem Starej i Nowej krwi. Tak samo jak Wiosna.
Opis projektu
Na co zbieram?
Zbieram na wydruk powieści. Nie są to wszystkie koszty z nią związane. Dochodzą do nich jeszcze: korekta, skład, grafiki i tym podobne, lecz te poniosę z własnych środków.
Powieść jest już gotowa do złożenia w drukarni. Brakuje jej tylko korekty edytorskiej i składu. Wszystko inne już jest.
Realny czas wydania - koniec listopada/początek grudnia 2015r.
Potrzebuję tylko pieniędzy na „fizyczny” wydruk.
200 sztuk to ok. 4500 zł brutto (niestety, książka liczy ponad 600 stron, stąd ta cena).
100 sztuk to ok. 2500 zł brutto.
Cel projektu
Zbiórkę – próg minimum – ustalam zatem na 3000 zł + podatki itp.
Plan minimum: zebranie zakładanych 3000 zł + podatki itp. - to pozwoli na wydrukowanie nakładu próbnego w wysokości 100 egzemplarzy i zakończenie projektu sukcesem.
PLAN ZOSTAŁ OSIĄGNIETY
Plan realistyczny: 5000 zł – to pozwoli mi na wydruk 200 egzemplarzy w twardej oprawie
PLAN ZOSTAŁ OSIĄGNIETY
Plan optymistyczny: 7000 zł pozwoliłoby mi zwiększyć nakład do 300 egzemplarzy oraz wydać go w twardej okładce.
PLAN ZOSTAŁ OSIĄGNIETY
TERAZ ZBIERAMY NA:
PLAN MEGA OPTYMISTYCZNY 10000 zł pozwoli wydać 2 tomy (w mniejszej ilości egzemplarzy):
-
pierwszy zgodnie z obiecanym terminem - do grudnia 2015r,
-
drugi - do marca/kwietnia 2016r.
Osoby , ktore wpłaciły min. 100 zł od razu otrzymają dodatkowo do nagrody drugi tom UPADEK: DNI KOŃCA w wersji drukowanej, jak tylko zostanie zakończona praca nad jego wydaniem!
Jeżeli zbiorę coś więcej, wtedy przeznaczę to na poprawę jakości wydania oraz na zwiększenie ilości egzemplarzy.
Zatem jeśli nawet projekt osiągnie odpowiedni poziom wsparcia, proszę – wspierajcie mnie nadal.
Z góry Wam serdecznie dziękuję.
Jestem jednak umiarkowanym optymistą. W końcu nie znacie mnie, jako pisarza. Nie wiecie, czy jest sens wspierać mnie i mój zamysł.
Nagrody
Dla Wspierających mnie przewidziałem nagrody. Szczegóły – obok.
O autorze / Zespół
Nazywam się Arkadiusz Mielczarek. Mam 43 lata. Urodziłem się i mieszkam w Szczecinie. I od razu uczciwie powiem, że nie jestem pisarzem. Raczej narratorem, gawędziarzem, osobą snującą opowieści i tym chciałem się z Wami podzielić.
Mam pewne doświadczenie literackie. W 1995 roku wydano grę RPG mojego autorstwa „Aphalon – świat księżycowego ostrza”. Większe mam jednak, jako „opowiadacz”, bo od dwudziestu pięciu lat udzielam się w grach RPG - głównie, jako Mistrz Gry. Zarówno tych „tradycyjnych”, jak i prowadzonych w formie pbf. W tych drugich właśnie, znany jako „Armiel”, podszkoliłem się z „opowiadania drogą niewerbalną” – pisania.
Z wykształcenia jestem socjologiem, z zawodu osobą zmagającą się z trudami własnej działalności gospodarczej, utrzymującą się z pozyskiwania środków pozabudżetowych na rozwój firm i samorządów.
Rodzina: żona i dwójka dzieci.
Książka, o której wsparcie Was proszę, powstała w roku 2009-2010. I trafiła „do szuflady”. Nie dlatego, że jest zła, bo Ci, którzy mieli okazję się z nią zapoznać, mówią że bardzo dobrze się ją czyta. Mi ciężko oceniać. Mam nadzieję, że Wy dacie mi szansę i ocenicie ją, kiedy już trafi do Waszych rąk.
W 2011 powstała druga część, która też jest gotowa do druku, najpierw jednak chciałem sprawdzić, jak przyjmie się „Upadek” w, mam nadzieję, szerszych kręgach.
Trzeci tom zamierzam skończyć do czerwca 2016r (wiekszość została napisana już w 2012r, ale ze względu na zmiany w moim życiu, nie dokończyłem pisania - powstało 5 z zaplanowanych 8 rozdziałów i zapiski finału).
Nigdy nie odważyłbym się na poszukiwanie wsparcia zewnętrznego i próbę wydania książki drukiem, gdyby nie kilka wydarzeń w moim życiu, o których jednak nie powiem, bo będzie to wyglądało na próbę ckliwej manipulacji.
Ryzyko
Ryzyko zawsze istnieje.
Korekta może się spóźnić. Drukarnia także.
Możecie nie być zainteresowani wspieraniem nieznanego nikomu autora i powieścią w częściach - niestety inaczej się jej napisać nie dało. Zbyt wiele było do opowiedzenia w tej mrocznej i ponurej historii. Zbyt wielu bohaterów do „poprowadzenia”. Niestety, wszystkie wątki splatają się ze sobą w tą smutną, tragiczną, niszczycielską opowieść o zdradzie i upadaniu – w tej skali wielkiej, bo całego imperium, jak też małej – zwyczajnie ludzkiej. Tak jak wspomniałem, inspirował mnie Malaz, a to dopiero jest opasłe tomiszcze.
Wszystkie nagrody dotrą do Was najpóźniej w grudniu tego roku. Zaraz po tym, jak wydana powieść trafi w moje ręce.
Zapewniam też Wszystkich, że jeśli powieść spodoba się Wam, ale nie na tyle, by wspomóc mnie przy wydawaniu kolejnych 2 tomów, wyślę je w formie pdf-a do tych wszystkich, którzy kupią "Upadek: Objawienie proroctwa". Przynajmniej tyle będę w stanie zrobić, aby zaspokoić Waszą ewentualną ciekawość.
Mam jednak nadzieję, że Was nie zawiodę i dacie się porwać w ten upiorny taniec, tańczony pośród walących się w gruzy miast i rozpadającego się świata.
wsparli tylko ten projekt
wsparli więcej projektów
Wspieracz Anonim
Adam Igła
Swaroc
Patryk Wojtaszek
Bogusław Nowakowski
Marcin Delektowski
Marcin Miernik
Monika Poniewierska
Usul
Jakub Zapała
Żunior X
Karol Hubert 0
Wspieracz Anonim
Łukasz Bakiera
Leszek Groch
Dagmara Adwentowska
Marcin Karwowski
Krzysztof Kryński
Tomasz Bobusia
zielakk
shohei
Wspieracz Anonim
Dorota Korenicka
Tomek Osman
Agnieszka Wybraniec
Slawomir Hertel
Wspieracz Anonim
Dariusz Borycki
Marcin Koczur
Aleksandra Derecka
Aga Kornet
Marcin Jankowski
Aneta Miller
Michał Hassa
Anna Raźna
viviaen
Kerm Ravix
Bartosz Szymkowski
Adam Brandt
Michał Maciejewski
Wspieracz Anonim
Tomasz Sobolewski
Dariusz Tarka
Bartosz Bera
Robert Lange
Dariusz Jazukiewicz
Maciej Witkowski
Marcin Lycan Smolarek
Anna Blazejewska
Anna Zombianna
Pokaż wszystkich.
Ocena
Komentarze
Zbigniew Kruczek
8 lat temuArkadiusz Mielczarek
8 lat temuAnonim
8 lat temuArkadiusz Mielczarek
8 lat temuAnonim
8 lat temuKrzysztof Kryński
8 lat temuDagmara Adwentowska
8 lat temuArkadiusz Mielczarek
8 lat temuLex Incerta
8 lat temuArkadiusz Mielczarek
9 lat temuAlbert Fryst
9 lat temuArkadiusz Mielczarek
9 lat temuArkadiusz Mielczarek
9 lat temuDagmara Adwentowska
9 lat temuDominik Wozniak
9 lat temuArkadiusz Mielczarek
9 lat temuMarcin Koczur
9 lat temuArkadiusz Mielczarek
9 lat temuArkadiusz Mielczarek
9 lat temuArkadiusz Mielczarek
9 lat temuTomasz Kurtycz
9 lat temu• Mail z podziękowaniami od autora.
• Mail z podziękowaniami od autora.
• Krótkie, nigdzie niepublikowane opowiadanie o jednym z bohaterów opowieści „Ostrze Ciemności” w wersji PDF.
• Mail z podziękowaniami od autora.
• Dwa nigdzie niepublikowane opowiadania dziejące się w świecie powieści „Ostrze Ciemności” oraz „Deamos” w wersji PDF
• Mail z podziękowaniami od autora.
• Podziękowania od autora w formie listu tradycyjnego przesłanego na wskazany adres (koszty przesyłki w cenie).
• Dwa nigdzie niepublikowane opowiadania dziejące się w świecie powieści „Ostrze Ciemności” oraz „Deamos” w wersji PDF
• Mail z podziękowaniami od autora
• Książkę „Upadek – Objawienie proroctwa” w wersji drukowanej z personalną dedykacją autora (koszty przesyłki wliczone w cenę)
• Podziękowania od autora w formie listu tradycyjnego przesłanego wraz z książką.
• Mail z podziękowaniami od autora
• Książkę „Upadek – Objawienie proroctwa” w wersji drukowanej z personalną dedykacją autora (koszty przesyłki wliczone w cenę)
• Dwa nigdzie niepublikowane opowiadanie dziejące się w świecie powieści „Ostrze Ciemności” oraz „Deamos” w wersji PDF
• Podziękowania od autora w formie listu tradycyjnego przesłanego wraz z książką.
• Mail z podziękowaniami od autora
• Książkę „Upadek – Objawienie proroctwa” w wersji drukowanej z personalną dedykacją autora (koszty przesyłki wliczone w cenę)
• Dwa nigdzie niepublikowane opowiadania dziejące się w świecie powieści „Ostrze Ciemności” oraz „Deamos” w wersji PDF oraz wydrukowanej.
• Komiks „Objawienie proroctwa” (4 strony) rysowany przez Łukasza Ciżmowskiego, autora komiksu Incognito, przedstawiający jedną ze scen w „Upadku”. (realizacja – grudzień 2015r/styczeń 2016r)
• Mail z podziękowaniami od autora
• Książkę „Upadek – Objawienie proroctwa” w wersji drukowanej z personalną dedykacją autora (koszty przesyłki wliczone w cenę).
• Wymienię Ciebie z imienia i nazwiska, nicka itp. w podziękowaniach wydrukowanych w książce,
• 2 nigdzie niepublikowane opowiadania dziejące się w świecie powieści „Ostrze Ciemności” oraz „Deamos” w wersji PDF i drukowanej.
• Podziękowania od autora w formie listu tradycyjnego przesłanego wraz z książką.
• Mail z podziękowaniami od autora
• Książkę „Upadek – Objawienie proroctwa” w wersji drukowanej z personalną dedykacją autora (koszty przesyłki wliczone w cenę).
• Komiks „Objawienie proroctwa” (4 strony) rysowany przez Łukasza Ciżmowskiego, autora komiksu Incognito, przedstawiający jedną ze scen w „Upadku”. (Realizacja – grudzień 2015r/styczeń 2016r)
• Imienne podziękowanie dla Ciebie wydrukowane w książce „Upadek – Objawienie proroctwa”
• 2 nigdzie niepublikowane opowiadania dziejące się w świecie powieści „Ostrze Ciemności” oraz „Deamos” w wersji PDF i drukowanej.
• Podziękowania od autora w formie listu tradycyjnego przesłanego wraz z książką.
• Mail z podziękowaniami od autora
• Książkę „Upadek – Objawienie proroctwa” w wersji drukowanej z personalną dedykacją autora (koszty przesyłki wliczone w cenę).
• Komiks „Objawienie proroctwa” (8 stron) rysowany przez Łukasza Ciżmowskiego, autora komiksu Incognito, przedstawiający jedną ze scen w „Upadku”. (realizacja – grudzień 2015r/styczeń 2016r)
• Imienne podziękowanie dla Ciebie wydrukowane w książce „Upadek – Objawienie proroctwa”
• 2 nigdzie niepublikowane opowiadanie dziejące się w świecie powieści „Ostrze Ciemności” oraz „Deamos” w wersji PDF i drukowanej.
• Podziękowania od autora w formie listu tradycyjnego przesłanego wraz z książką.
• Dodatkowo - wymyślony przez Ciebie bohater pojawi się w krótkim epizodzie w II tomie powieści! Nie mogę dać nic więcej w tym zakresie, ponieważ 2 tom jest już napisany.
dodatkowo chętnie spotkam się z Tobą gdzieś w Szczecinie lub poza nim (jeśli kwota pokryje koszty dojazdu).
Nie potrafię odwdzięczyć się bardziej, chociaż bardzo bym chciał.
Czarno - białą, na ostatniej stronie (liczba nagród ograniczona do 4). Dodatkowo otrzymasz egzemplarz książki "Upadek. Objawienie proroctwa" z podziękowaniami od autora.
Przewidywana dostawa: grudzień 2015
W zamian otrzymasz to, co przy 200 zł oraz poprowadzę sesję RPG dla Ciebie i Twojej drużyny w świecie powieści itp.
Warunek: dodatkowo będziesz musiał pokryć koszty mojego przyjazdu do Ciebie i powrotu oraz - ewentualnie - koszty noclegu.
Sesja trwać będzie ok 6-8 godzin i będzie zamkniętą historią w wyznaczonym przez Ciebie klimacie.
Termin poprowadzeni sesji zostanie ustalony wraz z Tobą.
Przewidywana dostawa: styczeń 2016