Człowieki dla Grubego
Zakończono sukcesem
Udostępnij tę Kampanię
Bądź pierwszy!
Opis projektu
Hej, jestem Gruby!
Może moje kochane człowieki nazwali mnie Grubym bo nie miałem w życiu lekko?
Mieszkałem sobie na wsi, niespecjalnie było kolorowo, bo jak możecie się domyślać Buldog Francuski w konserwatywnej polskiej mieścinie lekko nie ma... Mój "Pan" nie mówił słowa po francusku, może dlatego często przemawiał do mnie językiem migowym - swoimi pięściami...
Nie bardzo chcę wdawać się w szczegóły ale brak francuskich rogalików w diecie był najmniejszym z moich pieskich zmartwień. Pewnego dnia, gdy akurat lizałem kolejne rany, zabrała mnie od niego taka fajna Pani z miasta.
I ta miła pani – wolontariuszka ze schroniska – zaczęła od leczenia mnie, jak to szeptała czasem smutno: "wyłysiałego i zabiedzonego psiaka", a potem, żeby nie umieszczać mnie w schronisku (bo w sumie miałem przecież za sobą dostatecznie już wiele mocnych przeżyć) zaczęła szukać dla mnie domu.
I tak trafiła do moich ukochanych człowieków. Niewiele wiedzieli o mnie, dziwnym kolesiu ale chyba czymś ich ująłem podczas pierwszego, zapoznawczego spaceru. No i zostałem!
Dostałem piękne imię - „Gruby” (na drugie „Rumpel”). Nie wiem skąd wiedziałem - ale wiedziałem od razu - jak zachowywać się w domu, chociaż byłem przecież dotąd, mimo francuskiej krwi zwykłym wiejskim łazęgą. Pokochałem miłością absolutną Pańcię i Pańcia i ich bliskich człowieków i och, ze wzajemnością! I wszystko byłoby jak w bajce i żylibyśmy, psia kość, jak w reklamie psiej karmy gdyby nie to że zdrowie mi na to nie pozwala...
Jestem, jak mówią psem w typie buldoga francuskiego, więc od swoich przodków przejąłem krótką kufę a to w skrócie oznacza poważne problemy z oddychaniem. Od pół roku z tym moim oddechem jest tak cienko i stał się dla mnie takim wysiłkiem że Pańciostwo musieli zorganizować mi życie jak niedołężnemu emerytowi. Spacerki - króciutkie i nocą, bym nie podniecał się obecnością innych psów. Emocje, biegi, skoki - nie wolno, bo tracę oddech. Ograniczone zostało również największe z mych szczęść i radości, czyli odkurzanie mnie odkurzaczem...
Czuję się pierwszy raz w mym pieskim życiu naprawdę kochany i najważniejszy w domu. Człowieki mówią żem przezabawny i że "gdzież ty był całe nasze życie, Gruby?!" ale smucą się bo wiedzą że bycie uwiązanym chorobą w domu nie jest Krainą Szczęśliwości dla psa, który ma temperament, usposobienie i poczucie humoru szczeniaka. Wiedzą że ja chce biegać, skakać i bawić się z innymi psami (o wąchaniu pod ogonami nie wspominając!) – a tego mi absolutnie nie wolno!
Na 10 września umówili mnie na zabieg korekty podniebienia i nozdrzy. Na razie wiadomo, że to 1600,00 zł. Kupa kasiory a dopiero po zabiegu dowiemy się, co dalej.
Ta kwota i widmo kolejnych wydatków w tej chwili moich ukochanych dwunożnych przerasta, bo równolegle organizują leczenie i życie po dwóch udarach najbliższej osobie. Nie dźwigną sami takiej kumulacji, stąd moja prośba o wsparcie. Dla ciebie to dyszka lub dwie dyszki a ja znowu będę cieszyć się światem bez zadyszki
O autorze / Zespół
Kampanię prowadzi moja Pańcia, Marzena, samodzielnie komputera użytkować nie mogę bo raz - jestem psem, dwa - za bardzo by mnie ekscytowała Wasza pomoc i wsparcie, trzy - zostałem raz przyłapany na oglądaniu "Zakochanego Kundla" w wersji dla dorosłych :(
- Gruby (Rumpel)
wsparli tylko ten projekt
wsparli więcej projektów