Aparat do pomiaru INR dla Oddziału Kardiologii
Zakończono sukcesem
Udostępnij tę Kampanię
Bądź pierwszy!
Opis projektu
Witajcie! Mam na imię Magda i mieszkam w Krakowie. Kraków nie jest jedynie miastem smogu, gołębi i obwarzanków, ale też jednym z najpewniejszych i najlepszych ośrodków, jeśli chodzi o leczenie kardiologiczne i kardiochirurgiczne dzieci. Wszystko dzięki Uniwersyteckiemu Szpitalowi Dziecięcemu w Krakowie - Prokocimiu. Jest to miejsce bliskie mojemu sercu tak samo, jak bliskie mi są chore dzieci. Nie dalej jak dwa miesiące temu po długim i dość uciążliwym remoncie udało się tam otworzyć nowy Oddział Kardiologii. Najmłodsze chore serduszka przeniosły się więc w zupełnie nowe miejsce, które dla wielu przewlekle chorych dzieci stanie się jak drugi dom. Cudownie było patrzeć, jak rodzice dzieciaków własnoręcznie sprzątali po remoncie i organizowali wszystko, co było tam potrzebne. Dzięki dyrekcji szpitala oraz fundacji Serce Dziecka udało się już ogarnąć prawie wszystko. No właśnie... prawie. Jest jedna rzecz, której aktualnie brakuje, a jest niesamowicie ważna. Jest to aparat do pomiaru krzepliwości krwi, czyli tak zwanego INR. Krzepliwość krwi to czynnik szalenie istotny dla dzieciaków, których układ krążenia nie działa tak, jak powinien, zwłaszcza dla tych które mają za sobą przejścia kardiochirurgiczne. Tak się składa, że w chwili obecnej jedyną możliwością zakupu tego właśnie sprzętu jest znalezienie fundatora. Nie ukrywam, że niesamowicie wierzę w dobroć ludzi i w stwierdzenie, że "w kupie siła". Po raz pierwszy próbuję swoich sił na tego typu portalu, ale nieraz już widziałam siłę chociażby facebooka, gdy ogarniałam inne dziwne nieraz potrzeby okołoszpitalne. Tym razem też wierzę, że nam się uda.
Jeżeli uda się zgromadzić kwotę większą niż koszt aparatu INR, będziemy mogli pomyśleć o zorganizowaniu jednodniowej konferencji dla rodziców dzieci z wadami serca.
Wspierających z Krakowa z przyjemnością zaproszę na herbatę, bo ja i mój mąż uwielbiamy poznawać nowych ludzi. Dodam, że mamy całą szafę herbat z różnych stron świata, więc polecamy się szczerze. Tym, którzy mieliby do nas jednak trochę daleko mogę wysłać pisany ręcznie list z podziękowaniami. Taki prawdziwy, przynoszony przez listonosza do skrzynki na listy, a w dzisiejszych czasach to rzadkość, która zawsze wywołuje uśmiech na twarzy :-).
O autorze / Zespół
Działamy w małżeńskim zespole dwuosobowym razem z moim mężem Pawłem, który wspiera wszystkie moje szalone pomysły, sam tworzy własne i ma na sercu dobro chorych dzieci tak samo jak i ja :-).
wsparli tylko ten projekt
wsparli więcej projektów