Płakałam jak dziecko - mam chore nerki
Zakończono sukcesem
Udostępnij tę Kampanię
Bądź pierwszy!
Opis projektu
Głównym celem zbiórki jest uzbieranie funduszy na:
- specjalistyczną karmę dla kotów z "PNN"
- badania kontrolne z zakresu usg oraz morfologii
- leki obniżające poziom mocznika oraz wspomagające pracę nerek
Moja historia:
Moje życie od urodzenia nie było usłane różami, przeżyłam tylko dlatego że płakałam najgłośniej jak się da... czekając na cud - który nadszedł.
Moja mama urodziła mnie jako kotka dziko żyjąca, nie wiem czy mnie z jakiegoś powodu porzuciła, czy zginęła pod kołami samochodu gdy szła na polowanie....
Pamiętam tylko tyle że było zimno... mokro... i ciemno. Leżałam pod samochodem, na zimnym cemencie. Płacząc jak dziecko najgłośniej jak potrafię czekałam na cud, który uratuje mnie od śmierci - albo z wychłodzenia albo z braku pożywienia.
Ten cud nadszedł.... ;)
Jednak na szczęśliwe zakończenie tej historii jeszcze wiele musiałam poczekać.
Moja nowa mama która mnie znalazła, czekała 1,5 godziny aż moja kocia mama wróci... jednak tak się nie stało. Czułam jak ktoś mnie próbuje wyciągnąć spod tego samochodu i zakrył czymś mięciutkim i puchatym - to była bluza... wtedy poczułam ciepło, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Znalazłam się w jasnym pomieszczeniu na mięciutkiej kołderce i poduszce, gdzie nie było już zimna.
W momencie znalezienia mnie miałam około 5 dni, tak określił doktor. Miałam jeszcze pępowinę...
Moja ludzka mama starała się jak mogła abym coś zjadła, niestety nie umiałam... Dławiłam się mlekiem.
Musiałam być dokarmiana co godzinę ponieważ za mało jadłam, jednak z czasem zrozumiałam że trzeba ssać żeby nie czuć głodu, udało mi się ;) zaczęłam jeść. Jednak to nie koniec moich oseskowych problemów.
Po tygodniu od uratowania mnie, zaczęłam się źle czuć. Więc moja mama pojechała ze mną do doktora...
Okazało się że mam paciorkowca, zapalenie oskrzeli i kolki. Dostawałam antybiotyki, wtedy moje szanse na przeżycie wynosiły 50/50.
Jednak dzięki silnej woli przeżycia udało mi się z tego wyjść. Byłam dogrzewana lampką i termoforem bo szybko traciłam ciepło - nie miałam też odporności. Później już było z górki - otworzyłam oczka, zaczęły mi wyrastać ząbki i stawiałam pierwsze kroki po całym mieszkaniu. Nawet mam nowego przyjaciela, owczarka niemieckiego.
Dlaczego tu jestem i dlaczego opisuję swoją historię? Ponieważ moja mama potrzebuje pomocy.
Niestety nie stać jej na wszystkie rzeczy dla mnie, uratowała mnie. Chciałabym mieć specjalistyczną karmę dla kotków które mają problemy z nerkami, oraz fundusze na dalsze leczenie moich chorych nerek.
Za każdy datek z całego kociego serduszka, nadal małego - dziękuję i przesyłam masę kocich westchnień w postaci mruczenia. A umiem już mruczeć.
Chce też przekazać wszystkim że jeśli bardzo się czegoś chce i się do tego dąży to musi się udać. Sama jestem tego przykładem. Pomimo tego że chcieli mnie uśpić - żyję! Dzięki człowiekowi który o 3 w nocy wyszedł na dwór. Żyję i będę żyć wbrew wszystkiemu.
Pozdrawiam wszystkich i przesyłam kilka moich kocich zdjęć. Miau!
O autorze / Zespół
Angelika Muller - z zamiłowania technik weterynarii, na co dzień zajmującą się pomocą zwierzętom - najbardziej bezdomnym. Ukończyłam Kurs Zoopsychologii zwierzęcej.
wsparli tylko ten projekt
wsparli więcej projektów