Psiaki ze spalonego domu.
Zakończono sukcesem
Udostępnij tę Kampanię
Bądź pierwszy!
Opis projektu
W czwartek na naszą Fundacyjną pocztę przyszedł list od Pani która błaga o pomoc dla pięciu psów które sama uratowała przed Wojtyszkowym schroniskiem czy też przed wypadkami komunikacyjnymi. Psiaki od dawna biegały przy ruchliwych trasach lub w centrum małego miasta żebrząc o kawałek chleba, to też prędzej czy później ktoś by je zgłosił do gminy lub zginęłyby pod kołami rozpędzonych aut.
Pani jako osoba prywatna te psiaki zabiera z ulicy, karmi, szczepi przeciwko wściekliźnie i szuka domków. Wszystko to na własny koszt. Ma mały ogródek działkowy z na którym zbudowała dla nich azyl. Jest na rencie chorobowej, nie pracuje, dlatego może tym psiakom poświęcić dużo czasu, praktycznie całe dnie, teraz gdy zrobiło się cieplej przebywa z nimi.
I wszystko byłoby pięknie i cudownie gdyby nie tragedia która wydarzyła się na początku ubiegłego tygodnia.
Sami przeczytajcie, cytuję:
"Witam,
Pozwoliłam sobie do Państwa napisać z prośbą o pomoc.
Pisałam już do innych organizacji ale niestety jak do tej pory nikt nie zareagował, nie odpisał.
Pisze z nadzieją, że tym razem może się uda znalezc pomoc.
Opisze po krótce moją sytuacje. Od ponad już 4 lat staram się ratowac zwierzaki z moich rejonów.
Mam na ogródkach działkowych takich peerelowskich swoją działkę na której mam taki prowizoryczny kojec i w nim przebywają tymczasowo psiaki które staram się ratować.
Karmie je tym na co mnie stać, dbam i kocham całym sercem.
Ogłaszam i szukam domów, czasem jakiegoś zabierze Fundacja.
Na sterylizacje mnie niestety nie stać, szczepię przeciw wściekliźnie. Psiaki wydaje .na umowe adopcyjna z zobowiazanirm do sterylizacji, sprawdzam potem czy dom wywiazal z umowy.
Sama jestem na rencie chorobowej, nikt mi nie pomaga, staram się jak tylko mogę. Zapewniam psiakom codziennie długi spacer.
Udało mi się znaleźć domy już sporej grupie psiaków, z czego jestem dumna !!
Obecnie mam pod opieką 5 psiaków.
Niestety wydarzyła się tragedia, kilka dni temu wybuchł tam pożar. Psiakom na szczęście nic się nie stało, dzięki sąsiadowi z działki obok, który w pore zareagował i je wypuścił.
Moje możliwości nie pozwalają na odbudowę drewnianego ogrodzenia, kojca. Spłonęły też dwie budy, a reszta jeszcze nadaje się do użytku. Spłonęły też miski, posłania i część karmy dla psiaków którą miałam w zapasie.
Po znajomych i sąsiadach poupychałam psiaki, ale już mam informacje, że muszę je zabrać w najbliższym czasie.
Jestem załamana swoją i psiaków sytuacją. Nie stać mnie na hotele, to teren schroniska w Wojtyszkach, nie mogę skazać ich na taki los. One już tyle przeszły złego w swoim życiu.
Ja obiecuje pomóc, pomogę w szukaniu domu, finansowo jak tylko mogę tez pomogę…Nie mam wiele, ale oddam ostatni grosz aby je ratować.
Sama mam w domu 3 psy, w tym dwa schorowane, starsze które lecze:(
Ja nie proszę, ja błagam w ich imieniu o pomoc, może zabierzecie choć jednego?
Ja nie wiem co mam zrobić, robie wszystko dla bezdomnych zwierząt ale teraz mam związane ręce przez swoją sytuację i to co mnie i psiaki spotkało:(
Błagam pomóżcie.
5 psów to dużo i mimo że obłożone jesteśmy bezdomniakami podjęłyśmy decyzję że zaopiekujemy się tymi psiakami. Bardzo awaryjnie zabierzemy je w przyszłym tygodniu (6 lub 7 czerwca) do Hoteliku Bonifacy. Wszystkie wymagają wizyt lekarskich, badań krwi, sterylizacji, szczepień i czipowania, być może także leczenia, wszystkie zabezpieczyć musimy przed pchłami i kleszczami. Gdy się z tym uporamy będziemy intensywnie szukać domów tymczasowych a najlepiej stałych."
LORDI
MUNIEK
MARS
GUMIŚ JUŻ W DOMKU!WACŁAW
_________________________________________________________________________________________
TO CO ZOSTAŁO PO POŻARZE
Żeby to się udało jesteśmy zmuszeni prosić Was o pomoc. Nie mamy zapasów środków na koncie i nie stać nas na kolejne psy szczególnie w takiej ilości. Nie potrafimy jednak odmówić tej kobiecie i tym psiakom.
Prosimy o wsparcie, każdy, choćby najmniejszy grosz to grosz który uratuje życie tych zwierzaków. Niczym nie zasłużyły sobie na dożywocie w Wojtyszkach czy śmierć pod kołami samochodów.
Pamiętajcie Kochani, my jako organizacja non-profit jesteśmy tylko zestawem rąk do pracy. Sednem tego pomagania jesteście Wy - Darczyńcy, ludzie którzy potrafią podzielić się z bezpańskim psem choćby złotówką czy dwoma.
Z góry dziękujemy, jeszcze się na Was nie zawiedliśmy więc mamy nadzieję że i tym razem wspólnymi siłami DAMY RADĘ!
Udało nam się znaleźć domki dla Gumisia i Marsika. Reszta nadal czeka. Każdy grosz z tej zbiórki wędruje dla psiaków, hoteliki, leczenie... Altanka nieodbudowana, nie ma środków i tak zamyka się to koło.
O autorze / Zespół
Wszyscy jej członkowie i wolontariusze pracują zawodowo, a w Fundacji działają w czasie wolnym i nieodpłatnie.
Zgodnie ze statutem Fundacja ma na celu niesienie pomocy skrzywdzonym i porzuconym zwierzętom.
Fundacja nie prowadzi działalności gospodarczej i działa wyłącznie dzięki wsparciu osób i instytucji, którym los zwierząt nie jest obojętny.
Skala bezdomności jest ogromna, tysiące schronisk a w nich tysiące niechcianych uczuć. Miliony podwórek a na nich miliony nieszczęść na krótkich łańcuchach, miliony pustych brzuszków, miliony samotnych niewolników. Chciałoby się uratować je wszystkie ale to niestety niemożliwe. Staramy się nie dokonywać wyboru, nie klasyfikujemy psów na adopcyjne lub nieadopcyjne, nie ograniczamy się w żaden sposób. Dla nas każdy pies, bez względu na wiek, wygląd, przynależność do rasy czy kolor sierści, to czująca istota której trzeba pomóc gdy tej pomocy potrzebuje. Jeżeli na naszej drodze staje staruszek czy ciężko chory pies, to z pełną świadomością że najprawdopodobniej zostanie z nami na zawsze, bierzemy go pod opiekę.
wsparli tylko ten projekt
wsparli więcej projektów