Uśmiech dla Birmy
Zakończono sukcesem
Udostępnij tę Kampanię
Bądź pierwszy!
Opis projektu
Celem zbiórki jest zakup małego auta dla sierocińca w Kyaikkami, w południowej Mjanmie (Birmie) i zorganizowanie wyprawy dla dzieci do ich bliskich na terenie całego kraju.
Jeśli chcą Państwo dowiedzieć się, jak to się zaczęło proszę o przeczytanie poniższego projektu od początku. Opis celu zbiórki znajduje się pod hasłem: "Jaki jest cel zbiórki?".
JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?
To była szczególna podróż. Podróż naszego życia. Poznawanie, odkrywanie, ale też pomoc lokalnej społeczności... wolontariat. Ale nie taki, który można znaleźć w Internecie, często tworzony tylko po to, by rozwijać brutalną w moim przekonaniu turystykę sierocińcową.
Przed podróżą organizujemy zrzutkę wśród przyjaciół i znajomych. Cel jest prosty podróżować, spełniać marzenia, ale też nieść pomoc, tam gdzie będzie to potrzebne.
W wyniku splotu wielu przypadków i wielokrotnego docierania do miejsc, które z różnych względów okazują się nie być warte poświęcania środków naszych i naszych przyjaciół trafiamy w końcu do sierocińca prowadzonego przez siostry zakonne w Kyaikkami, małym miasteczku w południowej Mjanmie (dawniej: Birmie).
(Źródło własne: Kyaikkami, jakiego nie pokazuje się w Internecie.)
Zanim opiszę cel moich działań muszę wspomnieć, że w przeciwieństwie do zorganizowanych przedsięwzięć, które można znaleźć w sieci, a które nie zawsze działają w sposób prawdziwy i faktycznie wymagający pomocy (o tym, co mam na myśli można przeczytać tutaj: https://www.mmtimes.com/lifest...) sierocińce prowadzone przez mnichów buddyjskich lub siostry zakonne finansują się samodzielnie. Niełatwo takie odnaleźć, bo nie stać ich na reklamę w Internecie. Nie znajdują też na to czasu.
Podczas naszej podróży udaje nam się znaleźć i wesprzeć kilka takich miejsc: siostry zakonne prowadzące sierociniec w Mae Sot, które utrzymują się ze sprzedaży bułek słodkich własnej produkcji, mnicha w Myawaddy, który przygarnął młodzież ze słynnego, ale zamkniętego już sierocińca Agape w Tajlandii, a który uprawia tylko mały ogródek i żyje z datków oraz edukowania innych, siostry zakonne z Kyaikkami, które wraz z mnichami prowadzą dom dla dzieci z AIDS, nasze siostry - Mary i Rebecę, które utrzymują sierociniec prowadząc nieformalną szkołę języka angielskiego dla dzieci z zewnątrz oraz wspomnianą wioskę blisko Kyaikkami poprzez zakup dzieciakom jedzenia, zabawek, pampersów oraz najpotrzebniejszych rzeczy codziennego użytku dla ich rodzin.
(Źródło własne: 1) dzieci z sierocińca w Kyaikkami, 2) dzieci z sierocińca u mnicha w Myawaddy, 3) dzieci z sierocińca w Mae Sot, 4) dzieci z biednej wioski k. Kyaikkami)
Jak się pewnie Państwo domyślają zostajemy nauczycielkami języka angielskiego pomagając tym samym siostrom we wspomnianej "szkole". Dzieci zabierają nas na wycieczkę, my organizujemy im ognisko. Siostry traktują nas jak członków rodziny. Nie chcą od nas pieniędzy za nocleg i posiłki. Mimo to postanawiamy wspomóc je finansowo przed naszym odjazdem.
(Źródło własne: Wspomnienia ze "szkoły")
Parę kilometrów od naszego sierocińca jest wioska, w której żyją bardzo ubodzy ludzie. Bez prądu i wody, ale z radością na twarzach... Początkowo nieśmiało zaglądamy do ich świata, by po chwili bawić się z dziećmi, a na koniec przygotować wielkie paczki dla nich i ich rodziców (to także jest widoczne na filmie).
(Źródło własne: Dzieci z biednej wioski na obrzeżach Kyaikkami)
Po powrocie do Polski siostra napisze mi, że stałyśmy się bohaterkami dla tej biednej buddyjskiej wioski...
(Źródło własne: Rozdanie paczek dla dzieci z biednych okolic Kyaikkami)
Chęć dodatkowej pomocy pojawia się w mojej głowie po powrocie z podróży. Wśród dzieci ze wspomnianej wioski w mojej głowie pozostaje mała dziewczynka. Mam tylko dwa zdjęcia z nią.
(Źródło własne: Z małą Moe Zin Aung)
Postanawiam poprosić Siostrę Mary o pomoc w jej odnalezieniu wysyłając powyższe zdjęcia i przybliżając orientacyjną lokalizację, a w konsekwencji lekcje angielskiego dla niej, które zobowiązuję się finansować, tak aby pomóc dziecku i siostrom. Szybko okazuje się, że dziewczynka ma na imię Moe Zin Aung i pochodzi z bardzo biednej rodziny, której nigdy nie będzie stać, aby mała Moe poszła do szkoły. Siostra sugeruje, aby umożliwić jej edukację szkolną. Zgadzam się.
Szerzej o tym opowiadam jako gość programu "Pytanie na śniadanie": https://pytanienasniadanie.tvp...
W zamian za pomoc postanawiam pomóc siostrom w zbiórce środków na nowy budynek sierocińca, który podczas naszego pobytu wygląda na wykończony, ale mieszkanie tam nie jest możliwe. Brakuje bowiem podłączenia wody, kanalizacji, łóżek, szafek i biurek dla dzieci.
Dzięki organizacji prelekcji podróżniczej w rodzinnym mieście, zaangażowania mojego oraz moich Przyjaciół, a także pomocy księży Sercanów i mediów udaje się zebrać około 6 tys zł.
(Źródło własne: Plakat informujący o wydarzeniu dobroczynnym)
Finalnie 10.12.2017 roku zostaje oficjalnie otwarty budynek sierocińca w Kyaikkami, a Siostra Mary sukcesywnie za przesyłane środki realizuje też na moją prośbę pomoc dla dzieci z okolicznej buddyjskiej wioski.
(Fot. Siostra Mary: Zdjęcia dokumentujące poszczególne akcje po otrzymaniu środków na ukończenie sierocińca i na potrzeby dzieci na różnych etapach przesyłania funduszy)
Aktualnie planuję powrót do Birmy w marcu, więc z chęcią przygotuję w przyszłości materiał z tego, jak to aktualnie wygląda budynek sierocińca i jego okolice, a jak wyglądało to wcześniej (teren sierocińca jest widoczny na filmie dołączonym do niniejszej prezentacji).
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
JAKI JEST CEL ZBIÓRKI?
Dzieci z sierocińca w Kyaikkami są częściowo osierocone, a częściowo mają rodziców. Powodem pobytu u sióstr najczęściej jest fakt zapewnienia im bezpieczeństwa i dostępu do edukacji, gdyż pochodzą z zagrożonych wojnami etnicznymi regionów Mjanmy (dla zainteresowanych podsyłam artykuł, który w dość klarowny sposób obrazuje aktualną sytuację polityczno-gospodarczą kraju: https://www.tvn24.pl/magazyn-t...).
Kiedy siostra opowiada o realiach życia rodzin dzieci, o bardzo drogich przejazdach w kraju, a w konsekwencji o tym, że z powodu braku możliwości finansowych sióstr i rodzin dzieci, te mogą widzieć się z bliskimi w najlepszym przypadku raz na trzy lata, mamy łzy w oczach. Te rzadkie, a wyczekiwane "wakacje", które mam w pamięci zmotywowały mnie do niniejszej akcji...
Siostry miały małe auto - suzuki w formie pick up'a (widoczny na filmie). Samochód był przerobiony tak, aby mógł transportować dzieci (co nie jest niczym niedozwolonym czy też niezwyczajnym w Birmie), służył do przewożenia różnych rzeczy oraz jedzenia. Niestety, na potrzeby ukończenia domu został sprzedany, stąd mój pomysł...
Chcę kupić siostrom podobny, używany samochód (przy dobrych wiatrach uda się znaleźć taki w granicach 4-10 tys. zł), a następnie przygotować go do drogi i jeśli czas wizy mi pozwoli wraz z oddelegowanym kierowcą (załatwienie birmańskiego prawa jazdy jest czasochłonne, a międzynarodowe to za mało, by móc jeździć po birmańskich drogach) zabrać dzieci w podróż po ich kraju odwiedzając ich bliskich. Zdaję sobie sprawę, że to szalona inicjatywa, ale mam zgodę sióstr i wiem, że jest to do zrealizowania. Potrzebuję więc środków na auto, na paliwo, liczne "bramki", których nie brakuje w obrębie kraju oraz ewentualne naprawy. Oczywiście auto pozostawię później siostrom do ich użytku własnego.
Nadwyżka środków umożliwi mi przygotowanie z tego przedsięwzięcia materiał filmowo-reportażowy, choć postaram się go zrealizować mimo wszystko, a ponadto środki przeznaczę na zakup jedzenia oraz potrzebnych rzeczy dla dzieci z sierocińca oraz dzieci z biednej buddyjskiej wioski w okolicy Kyaikkami (zdjęcia powyżej), skąd pochodzi m.in. mała Moe Zin Aung. Być może i dla tych dzieci uda mi się zorganizować wycieczkę nad morze lub w inne bezpieczne miejsce w Birmie.
Niezależnie od tego czy uda się zebrać wymaganą kwotę i zrealizować cel wszystkie środki spożytkuję na zakup niezbędnych do życia produktów i przedmiotów dla wspomnianych powyżej miejsc, w zależności od potrzeb, a także spróbuję w miarę możliwości zapewnić dzieciom dostęp do edukacji. Każda wpłacona złotówka umożliwi mi szerszą pomoc lokalnym potrzebującym podczas moich odwiedzin w Kyaikkami.
Po raz kolejny proszę i jednocześnie dziękuję Państwu za zaufanie. Dla mnie podróż ma sens, jeśli wiąże się nie tylko z braniem (korzystaniem z gościnności, poznawaniem kultury), ale również z dawaniem czegoś od siebie i w imieniu mojego kraju na rzecz kraju mocno doświadczonego przez wojny i historię, gdzie dzieciom żyje się naprawdę ciężko, a mimo to potrafią ofiarować najszczerszy uśmiech i nieopisaną wdzięczność za każdy okazany gest.
O autorze / Zespół
Mam na imię Jowita. Dla Rodziny - Ita. Dla Przyjaciół - Loku. Dla klientów - fotograf. Dla dzieci z zajęć, które prowadzę - Ciocia Jowi. Dla siebie - marzycielka i idealistka, wciąż wierząca w ludzi oraz w to, że można naprawić świat, co staram się udowadniać na co dzień.
(Fot. Mateusz Mielniczuk)
Niespełna 6 lat temu moje poukładane życie nieco się skomplikowało. I pod wpływem poznania osoby, która pociągnęła mnie za sobą w inny świat - świat naszych marzeń zmieniło o 360 stopni.
Wraz z Martą zaczęłam podróżować. Odwiedziłyśmy wspólnie ponad 30 krajów. Zawsze jednak marzyłyśmy o tym, by odnaleźć świat, w którym ważne jest to, co ma się w sercu, a nie w portfelu. W naszych głowach ten świat wykreował się jako Laos.
Rok temu udało nam się wyjechać w podróż naszych marzeń po siedmiu krajach Azji Południowo-Wschodniej. Z ukochanymi plecakami przemierzyłyśmy kawałek Chin, Filipin, Wietnam, Kambodżę, Laos, Tajlandię oraz Birmę w poszukiwaniu miejsca, gdzie możemy pomóc dysponując pewnymi środkami zebranymi przed podróżą. I choć symbolicznie Laos miał być naszym celem, to kawał serca zostawiłyśmy w Kyaikkami, na południu Birmy, gdzie zamieszkałyśmy w sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne - Mary i Rebecę.
Po powrocie nic już nie było takie samo. Czułam, że warto pomóc tym dzieciakom i rozpoczęłam projekt o nazwie "Uśmiech dla Birmy", w wyniku którego udało się zebrać ponad 6 tys. zł na ukończenie budynku sierocińca i umożliwienie dzieciom przeprowadzki do lepszych warunków, a także dzięki pomocy sióstr wspomóc biedną dzielnicę Kyaikkami, gdzie dzieci żyją w skrajnych warunkach zakupując im jedzenie, artykuły szkolne, a niektórym umożliwiając rozpoczęcie edukacji, na którą ich rodziców nie byłoby stać (zdjęcia przesłane od Siostry Mary widoczne są w pierwszej części opisu).
Więcej o mnie i dotychczasowych działaniach (także w mediach) tutaj:
Projekt Only 25,5:
https://www.facebook.com/Only-255-1210629359017773/
Prasa:
TV:
http://pytanienasniadanie.tvp.pl/33761900/niezwykla-wyprawa-do-azji-polskiej-podrozniczki
Ja ze swojej strony cyklicznie przekazuję środki na rzecz edukacji Moe Zin Aung oraz jej młodszego braciszka Mg Mg.
wsparli tylko ten projekt
wsparli więcej projektów
Tomasz Owczarek
Paula
lmet73
Wspieracz Anonim
Wspieracz Anonim
Ariana Myszata
Dana Dowgiert
Wspieracz Anonim
Cukierek
Wspieracz Anonim
Dorian Nairod
Magdalena Wasilewska
Łukasz Zając
Ania Kopera
Mil Anna
lms.gmnet
agucha94
Tomasz Kołacz
Anna Gołębiewska
Wspieracz Anonim
Adrian Stojewski
Damian Buk
t.watras
Grzegorz Wasilewski
Wspieracz Anonim
sylwia.stankiewicz
Wspieracz Anonim
Wspieracz Anonim
Wspieracz Anonim
Justyna Wasążnik
jadwiga.swiac
Wspieracz Anonim
Wspieracz Anonim
Wspieracz Anonim
chrapek
Wspieracz Anonim
Mike S
Agata Szpecińska
Krzysztof Brzozowski
Angelina Tokarek
Andrzej Kozłowski
Katarzyna Smolińska
Wspieracz Anonim
Wspieracz Anonim
Anita Twardawa
kamila609
Wspieracz Anonim
Olga Dyżakowska
Wspieracz Anonim
Pokaż wszystkich.