Życie w Czarnobylu

Życie w Czarnobylu

100%
123%
10 114
z potrzebnych 8 200 zł = 123% celu
262 wpłat

Zakończono sukcesem
Typ: Fundraising
Model: Zbiórka jednorazowa
Zbiórka zakończyła się dnia 05.02.2017. Wszystkie zgromadzone środki trafiły do autorów inicjatywy.
5 / 5 (1 głosy). Zobacz opinie (1)
Obserwuj (15)
  • Projekt
  • Aktualizacje (13)
  • Wspierający (243)
  • Społeczność

Opis projektu

☢ Życie w strefie śmierci

Czarnobyl wydaje się miejscem niegościnnym, a jednak wciąż żyją tam ludzie. To tak zwane samosioły, czyli osoby, które nie zgodziły się na przymusową ewakuację po katastrofie w pobliskiej Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Żyją na terenach skażonych promieniowaniem jonizującym, ale wspólnie podkreślają: "tu się urodziłem i tu umrę!". Poznajcie historię spotkań z niezwykłymi ludźmi i pomóżmy im wspólnie, zanim odejdą.

Jesteśmy Napromieniowani.pl i możecie być pewni, że Czarnobyl znamy jak mało kto.


 Cel akcji ☢

Naszym celem jest zorganizowanie wyprawy do Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia, nastawionej na pomoc najbardziej potrzebującym samosiołom w trudnym, zimowym okresie. Wiemy gdzie mieszkają, wiemy czego potrzebują i znamy teren, jak własną kieszeń. Pomaganie im to wbrew pozorom nie są sprawy skomplikowane. W świecie pozbawionym innych ludzi, gdy własne zdrowie zaczyna szwankować, narąbanie drewna na opał jest na wagę złota, nie wspominając o takich czynnościach, jak chociażby załatanie przeciekającego dachu. Podstawą jest jednak czysta woda oraz żywność: możliwie najwięcej jedzenia, by starczyło do pierwszych zbiorów.

  • Czas wyprawy: 3 dni w Czarnobylu (+ dojazdy)
  • Liczba uczestników: 3 osoby + rządowy przewodnik ukraiński
  • Co bierzemy: ciepłe rzeczy, wodę, żywność, narzędzia do napraw

100% uzbieranej kwoty zostanie przeznaczone na pomoc samosiołom w Czarnobylu, o czym będziemy informowali Was na bieżąco na naszej stronie Napromieniowani.pl. My nie bierzemy z tego tytułu NIC. Po prostu pakujemy ciepłe rzeczy dla babuszek i dziadka, narzędzia by coś im naprawić, dozymetr i ruszamy w trasę. Co jeśli nie uzbieramy wystarczającej kwoty? Wówczas rozważymy przesunięcie terminu wyjazdu o kilka tygodni lub miesięcy, by w tym czasie uzbierać brakującą kwotę z prywatnych funduszy.

My już widzieliśmy Czarnobylską Elektrownię Jądrową, opuszczone miasto Prypeć i masę innych ciekawych rzeczy, które tam są. I szczerze mówiąc znamy je na pamięć. Teraz chcemy skupić się na ludzkiej stronie Zony. Póki jeszcze jest...


☢ Czarnobylskie historie

"Pogotowie? Przyjeżdżajcie do Czarnobyla!"

W czerwcu tego roku prawdopodobnie uratowaliśmy jej życie, kiedy wezwaliśmy do niej karetkę pogotowia z Czarnobyla. Ale po kolei...  Eksplorowaliśmy opuszczoną wioskę na południu Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia, kiedy naszym oczom ukazała się niewielka, zgarbiona postać. Wedle naszych informacji nikt tam nie mieszkał, więc zdziwienie było niemałe. Podeszliśmy, przywitaliśmy się. To była pani Olga, 75-letnia staruszka samotnie zamieszkuje wioskę, w której niegdyś było tysiąc domów.

Był czerwcowy upał, grubo ponad 30 stopni Celsjusza w cieniu a babuszka miała zamiar dojść pieszo... 6 kilometrów do najbliższej cywilizacji, by poinformować o swoim stanie. Źle się czuła, dłonie miała brudne od ziemi, wszystko wskazywało na udar słoneczny, który może być niebezpieczny dla starszych osób. Małe szanse, by w tym stanie tam dotarła. Przerwaliśmy eksplorację, odprowadziliśmy ją w cień, podaliśmy wodę i wydzwanialiśmy, gdzie tylko się da, by wezwać pomoc. W tym czasie pani Olga szybko słabła, mówiła coraz mniej, zaczęła wymiotować aż w końcu nie była nawet w stanie siedzieć. Mieliśmy zabrać ją własnym autem, kiedy pomoc dotarła, dopiero po 2 godzinach, jednak szczęśliwie babuszka trafiła do szpitala, gdzie spędziła 2 tygodnie.

Po tym wszystkim odwiedziliśmy ją kilkukrotnie - zapamiętała grupę Polaków, która jej pomogła i zawsze to przypomina. Podczas jednego z takich powrotów zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie, które możecie zobaczyć na samej górze tej akcji. Zaśpiewała nam również piosenkę ludową "Kozakowe serce". To właśnie pani Olga, która żyje szczęśliwa pomimo braku prądu czy bieżącej wody. Jak mówi, mieszkała już w Prypeci oraz w Kijowie i nawdychała się smrodu. Tu ma swój orzech, jabłoń, kury, dwie krowy, ciszę i spokój. Czego chcieć więcej?


"Mój dom spłonął. (...) Nikt nie przyjechał..."

Pan Fiodor to jeden z ostatnich mężczyzn na stałe zamieszkujących Czarnobylską Strefę. Poznaliśmy go podobnie, jak panią Olgę, czyli zupełnym przypadkiem podczas eksploracji opuszczonej wioski. Z początku nic jednak nie zapowiadało tego, co miało się stać.

Jego dom wyraźnie odróżniał się spośród setek opuszczonych. Początkowo jednak nikogo tam nie zastaliśmy, więc udaliśmy się w drogę powrotną. Wtedy dostrzegliśmy starszego pana, który w obu rękach niósł duże baniaki pełne wody, kołysząc i zatrzymując się co dwa metry na odpoczynek. Widać było z daleka, że idzie tak dłuższą chwilę i ledwie daje sobie z tym radę. Podeszliśmy, przywitaliśmy się. Z jego oczu co chwila płynęły łzy. Woda była żółta i brudna: "na herbatę!" - powiedział dziadek. Nie zastanawiając się długo wzięliśmy od niego butelki i poszliśmy razem do jego chaty. Wpuścił nas do środka. Nieszczelny piecyk tworzył ciężką atmosferę. Trudno było tam wytrzymać a co dopiero mieszkać. Samosioł nie był w stanie wskazać ile ma lat. Odpuściliśmy pozostałe pytania, skupiając się na tym, czego mu potrzeba. "Cukru trochę, żeby było do herbaty" - powiedział. Miał raczej niewielkie potrzeby. Obiecaliśmy, że będziemy w jego wiosce dwa tygodnie później i przywieziemy mu cukier wraz z innymi produktami.

Niestety, dwa tygodnie później jego domu już nie było. Wciąż było czuć smród spalenizny. Co się stało? Czy powinniśmy powiadomić służby Strefy? A może zacząć szukać w popiele jego zwłok, by potwierdzić najgorsze? Na szczęście, Fiodor odnalazł się w domu sąsiadów, których ze względu na zły stan zdrowia zabrano do Kijowa. Napalił w piecu, więc miał tam ciepło. Niestety, w starym domu zostało wszystko: ubrania, buty, zapasy na zimę...

Fiodor przez ostatnich kilka dni żywił się tym, co spadło z drzewa. Ile jednak można przetrwać o jabłkach i orzechach? Mieszka tak daleko od cywilizacji, że nikt nawet nie zauważył dymu płonącego domu! Daliśmy mu tyle jedzenia, ile tylko mieliśmy a także zapałki i latarkę. Przynieśliśmy też drewno na opał. Obiecaliśmy mu, że wrócimy z pomocą. Po powrocie do miasta Czarnobyl powiadomiliśmy odpowiednie służby, które zjawiły się tam na kolejny dzień. Przywieźli mu suchy prowiant i podłączyli prąd. Niestety, to wciąż było za mało.

Zjawiliśmy się tam tydzień później wraz z wielkim worem wypełnionym ciepłymi rzeczami, które zebraliśmy po rodzinie i znajomych. Podarowaliśmy też czystą wodę i dużo kalorycznego jedzenia, żeby wychudzony samosioł mógł odzyskać siły. Niestety, tego dnia Fiodor nawet nie wstał z łóżka. Był już zbyt słaby, ale chętnie rozmawiał. Gdy chcieliśmy odejść, poprosił nas byśmy jeszcze chwilę z nim posiedzieli. Nie chciał zostawać sam.


Zona wciąż żyje ☢

To tylko dwie historie z prawie 80 - tyle osób wciąż żyje na terenach uważanych za skażone promieniowaniem jonizującym. Są to ludzie w podeszłym wieku, często samotnie zamieszkujący wioski. Każdy z nich uważa, że dobrze sobie radzi i nie potrzebuje pomocy. Ale mało ma to wspólnego ze smutną rzeczywistością, co możecie zresztą wywnioskować po wyżej opisanych historiach. A wierzcie nam, że to i tak jest ich duże streszczenie. Pomóżcie nam coś z tym zrobić - każda złotówka jest na wagę złota.

O autorze / Zespół

Jesteśmy Napromieniowani.pl - fotografami, podróżnikami, eksploratorami miejskimi, ale przede wszystkim ludźmi. Od 3 lat intensywnie eksplorujemy Czarnobylską Strefę Zamkniętą, poznając ją i fotografując nim całkowicie przepadnie. Nasze poczynania w skażonej Strefie możecie na bieżąco śledzić na naszym facebookowym profilu, gdzie zamieszczamy zdjęcia, filmy i masę tekstu a także na różnego rodzaju wykładach na uczelniach i wydarzeniach, walcząc przy tym z mitami jakie obrosły wokół Czarnobyla.

W trakcie 74 dni spędzonych w Zonie zobaczyliśmy tam wiele: odnaleźliśmy w Zonie źródła największego promieniowania, weszliśmy na najwyższe obiekty, byliśmy we wnętrzu Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej i teraz czas zejść na ziemię, by pomóc samosiołom.




W 2015 roku z powodzeniem przeprowadziliśmy projekt na łamach Wspieram.to, którego celem było zbudowanie Napromieniowani.pl i rozpoczęciem stałych wypraw do Zony. Akcja udała się z nawiązką: uzbieraliśmy z dobrowolnych wpłat aż 184% kwoty, o którą prosiliśmy. Rozesłaliśmy setki nagród dla wspierających, nawiązaliśmy współpracę z firmami, które dla nas organizują od strony formalnej wyprawy, kupiliśmy mnóstwo sprzętu odpowiedzialnego za nasze bezpieczeństwo, przeszliśmy kursy pierwszej pomocy i zaczęliśmy organizować darmowe wykłady, których celem jest uświadamianie ludzi na temat tego, czym jest Czarnobyl i promieniowanie. I to dzięki Wam!

Ocena 5 / 5 (1 głosów)

Michał Strzelec

7 lat temu
Dobra inicjatywa. Świetnie że się udało, a wyjazd jest szybko zorganizowany.
Komunikacja
Projekt
Dostawa
Nagroda

Komentarze

  • Pomóż

1 zł lub więcej
262 wspierających
Dziękujemy za Twoje wsparcie! Dzięki Tobie jesteśmy o krok bliżej do zrealizowania naszej inicjatywy.
Przewidywana dostawa: lipiec 2015

Projekt w sieci

Czego szukasz?

  • Wszystkie
  • Udane
  • Trwające
Pytania? Pisz śmiało!